Prokuratorzy mieli dwa ostatnie słowa dla ławy przysięgłych Trumpa: Stormy Daniels | Vanity Fair
Przez Dan Adlera
„Cały ten epizod w apartamencie” - zastanawiał się we wtorek prokurator Manhattanu, Joshua Steinglass - „był niewygodny”.
W swoim końcowym przemówieniu na procesie Donalda Trumpa o milczeniu za pieniądze, Steinglass przeniósł jurorów z powrotem do nocy z 2006 roku, kiedy, jak zeznawała w tym miesiącu gwiazda filmów dla dorosłych Stormy Daniels, spała z byłym prezydentem w jego pokojach hotelowych. Steinglass ma sposób wyrażania się, który jest zwięzły i potoczny - czasami nazywa ludzi z kręgu Trumpa „tymi facetami” - a kończąc sprawę oskarżenia przeciwko Trumpowi, określił parametry w sposób prosty i zrozumiały.
Historia Danielsa „jest nieuporządkowana” - kontynuował Steinglass. „To sprawia, że ludziom jest niewygodnie słuchać. Prawdopodobnie niektórym z was też jest niewygodnie słuchać. Ale o to tu chodzi”.
W ciągu ostatnich pięciu tygodni proces Trumpa często obracał się wokół dokumentów i zapisów telefonicznych. Były prezydent nie przyznał się do winy za 34 zarzuty sfałszowania dokumentów biznesowych w celu ukrycia płatności dla Daniels za jej milczenie i zaprzeczył jakiejkolwiek romansowej z nią. Jego adwokat, Todd Blanche, stwierdził wcześniej tego dnia w swoim końcowym oświadczeniu: „To sprawa papierowa”. Ale według Steinglassa było pewne ciągłe narracyjne przewodnie.
„Stormy Daniels była motywem” - powiedział ławie przysięgłych.
W okresie poprzedzającym wybory w 2016 roku, ujawnienie taśmy Access Hollywood - na której, jak przypomniał Steinglass, Trump rozmawiał o „chwytyaniu kobiet za genitalia” - wprowadziło kampanię kandydata republikanów w chaos. Płatność dla Daniels nastąpiła tuż potem, a jak powiedział prokurator, była to próba manipulacji elektoratem. Zostało stwierdzone, że można by się zastanowić, ile ludzi obchodziłoby, czy Trump spał z gwiazdą filmów dla dorosłych dziesięć lat wcześniej. Wyborcy - powiedział Steinglass - mieli prawo zdecydować, czy tak jest.
Blanche poświęcił główną treść swojego podsumowania na zdyskredytowanie Michaela Cohena, byłego wysłannika Trumpa, który zorganizował płatność dla Daniels. Steinglass nie bronił do końca uczciwości przyznanego kłamcy, ale zaoferował emocjonalne sprawozdanie z zachowania Cohena. Było prawdą - powiedział - że Cohen żywi urazę do starego szefa po odsiedzeniu kary więzienia związanej z płatnością dla Daniels. Ale Cohen był "prawą ręką oskarżonego, jego doradcą" - powiedział Steinglass. „Kiedy zaczęło się psuć, oskarżony go puszczał, odrzucał go jak gorące ziemniaki i przekazał światu na Twitterze, że pan Cohen to szumowina”.
Steinglass wydawał się niedowierzający w okoliczności „fenomenu Trumpa”, o którym mówił, być może nawet nieco rozbawiony, gdy opisywał je na tym poważnym etapie. Cohen - powiedział - jest „zrozumiale zły, że do tej pory jest jedynym, który zapłacił cenę za swoją rolę w tym spisku”.
W każdym razie - powiedział Steinglass - chociaż Cohen kłamał w przeszłości, robił to dla Trumpa - a Trump był tym, który go zatrudnił „ponieważ był gotów kłamać i oszukiwać w imieniu pana Trumpa”. A jeśli Cohen kłamał podczas swojego zeznania - zaproponował Steinglass - dlaczego nie posunąłby się dalej i nie powiedziałby na przykład, że Trump prywatnie przyznał się do sypiania z Daniels?
Blanche patrzył intensywnie na Steinglassa, podczas gdy Trump gapił się prosto przed siebie. Członkowie rodziny Trumpa, którzy byli obecni na sali - Don Jr., Eric i Tiffany - rzucali okiem na swoje telefony. Przemówienie Steinglassa miało trwać do wieczora, a gdy Tiffany wyszła z sali sądowej podczas przerwy o 17.00, pomrukiwała „cześć” do Andrew, syna Rudy'ego Giulianiego, który był na procesie.
Na tym etapie szerszej historii Trumpa-Danielsa-Cohena, która rozegrała się w 2016 roku i wyszła na jaw w 2018 roku, szczegóły dotyczące tej barwnej obsady wylewały się raz za razem. Steinglass wydawał się próbować, w ciągu sześciu godzin jego uwag, ponownie skoncentrować na sprawie. Media często używają delikatnych eufemizmów, aby opisać pracę Daniels - „gwiazda filmów dla dorosłych” lub „artystka estradowa dla dorosłych” - ale on wolał soczyste, sugestywne połączenie „gwiazda filmów porno” z „prezydentem”. Był to sposób na przypomnienie ławie przysięgłych, która rozpocznie naradę najdalej w środę, że powodem, dla którego przez ponad miesiąc przeglądali dokumenty w tej sali sądowej, mogło ostatecznie być sprowadzone do jednej nocy nad jeziorem Tahoe 18 lat temu.