Oczywiście Jeremy Strong całkowicie zaangażował się w tę reklamę Dunkin’ na Super Bowl | Vanity Fair

10 Luty 2025 2022
Share Tweet

W latach, które minęły od momentu, gdy zyskał ogromną popularność dzięki swojemu nagrodzonemu Emmy występowi w serialu Succession, Jeremy Strong wypracował sobie reputację, która nie zawsze mu odpowiada. Nigdy nie ukrywa swojej szczerej pasji do aktorstwa, ani swojego wyczerpującego zaangażowania w wcielanie się w swoje postaci. W zeszłym roku Strong powiedział mi, jak ciężko pracował, aby zagrać Roya Cohena w historii pochodzenia Donalda Trumpa The Apprentice: „To było przerażające, przygnębiające miejsce do bycia - to serce ciemności”. Mimo to Strong uważa, że obserwatorzy często wyciągają niewłaściwe wnioski na jego temat. „Jestem znany jako pretensjonalna, niezabawna osoba - to właśnie takiego wrażenia nabieram od niektórych ludzi, lub od mediów,” mówi dla Vanity Fair. „Ale wiele osób, które mnie znają, wie, że nie jestem osobą szczególnie intensywną”. Zjawia się „Metoda Fasoli”, nowy spot Super Bowl na Dunkin’ Donuts, w którym Strong zagrał obok laureatów Oscarów - braci Ben i Caseya Afflecków. Strong wciela się w wyolbrzymioną wersję samego siebie, aktora niezwykle oddanego, tak, zrobić reklamę Dunkin. Reklama prowadzi do znalezienia przez braci Afflecków Stronga w jego garderobie, moczącego się w wannie z fusami kawy zanim wypłynie na powierzchnię, stylowo Apokalipsa. „Próbuję po prostu znaleźć postać,” mówi Strong w finalnym spocie, który wyemitowano w niedzielę wieczorem. „Jestem w 100% za Dunkin’.” W pełnej wersji krótkometrażowej, która trwa prawie siedem minut (możesz to obejrzeć poniżej), zobaczymy, do czego prowadzi całe to wyczerpujące przygotowanie - zarówno dla Stronga aktora, jak i Stronga postaci. W swoim pierwszym wywiadzie na temat reklamy, Strong opowiada, jak doszedł do pomysłu na nią po pierwszej propozycji od Bena Afflecka (który również reżyserował), która pozostawiła go w konflikcie. Od tego momentu, Strong zaangażował się w tą rolę na takim poziomie badań, szczegółów i dzikości, jakiego można się spodziewać od, cóż, Jeremy Stronga. I tak, szczególnie zabawnie jest dla niego to zrobić tuż po swojej pierwszej nominacji do Oscara, za swoją potężną pracę w The Apprentice - filmie, który nabrał nowego znaczenia w niepokojących pierwszych tygodniach prezydentury Trumpa. Ale jak wyjaśnia Strong, między jego dwiema ostatnimi rolami na ekranie jest bogatsze połączenie, niż by się mogło oczekiwać. Vanity Fair: Jak to się stało, Jeremy? Jeremy Strong: [Śmieje się] „Jak to się stało?” to świetne pytanie. To nie jest coś, co kiedykolwiek sobie wyobrażałem, że będę robić. Było tak nietypowe, że czułem, że to inny rodzaj ryzyka. Zostałem poproszony rok temu, aby zrobić coś innego na Super Bowl z moimi filmgami z Succession, dla marki, z którą naprawdę nie miałem związku. To kategorycznie było nie dla mnie. Byłem zainteresowany osiągnięciem prędkości ucieczki od Succession, które było niesamowitym doświadczeniem życiowym, ale nie czymś, z kim chciałbym pozostawać związany na zawsze. Potem dostałem telefon, że Ben Affleck kręci tę reklamę Dunkin’ i czy bym się zgodził, żeby wziąć w tym udział? Przeczytałem to i miałem wejść na koniec, w dresie i zrobić rap - jak rap Kendalla - do innych marek kawy. Powiedziałem, „Nie mogę tego zrobić.” Czyli to twój pomysł na tę koncepcję? Z jakiegoś powodu przyszła mi na myśl ta wizja Marty Sheen wyprawiającego się z błota w Apokalipsie. Zaczęłem formułować pewne pomysły. Napisałem do Bena, mówiąc, „Hej, nie mogę robić rapu, ale chcesz zadzwonić i może mogę ci wystawić kilka rzeczy?” Rozmawialiśmy przez telefon i powiedziałem: „Co byśmy po prostu przyjęli dane okoliczności, takimi, jakie są: że mam zagrać w twojej reklamie, i jestem tym aktorem, który poważnie podchodzi do tego, co robi, a nie mogę się pojawić na planie, kiedy mam wyjść i zrobić rap?” Zgłębiłem się z tym pomysłem i Ben był absolutnie niesamowity i wspaniały i otwarty na to wszystko. Nigdy nie chciałbym robić reklamy, chyba że mogę to zrobić na swoich warunkach, chyba że może być naprawdę zabawna i kreatywna. Było to równoznaczne z prowadzeniem Saturday Night Live, ale dla jednego skeczu, na który miałem czas, żeby się naprawdę przygotować i zrobić na swoich warunkach. Potem zaczęliśmy wymieniać się pomysłami, a potem naszła mnie wspomnienie, o którym mu powiedziałem. Kiedy byłem dzieckiem, mój tata wysyłał mnie do Dunkin’ Donuts w Sudbury, gdzie dorastałem. I mówił, „Jedno mleko, dwie łyżki cukru.” Nie wiedziałem zbyt dobrze nazewnictwa kawowego, ale „jedno mleko, dwie łyżki cukru”, to było coś, co naprawdę znałem. I nagle przyszło mi do głowy powiedzenie Paula Revere’a „jeden jeżeli ląd, dwa jeżeli morze.” Wtedy pomyślałem, „Znalazłem.”

Zamówiłem kilka książek o mężczyznach epoki kolonialnej. Dostałem wszystko, co mogłem: gramatyka epoki kolonialnej, obyczaje epoki kolonialnej, wyrażenia i slang epoki kolonialnej. Pomyślałem sobie, cóż, nie mogę zrobić rapu, ale może mogę zrobić coś, co jest odpowiednikiem rapu dla mężczyzny epoki kolonialnej. Wtedy zacząłem szukać szychterów miejskich w Google. Jeśli wyszukasz w Google „konkurs szychterów miejskich brytyjskich”, zabierze cię to do tego bardzo cudownego świata tych brytyjskich szychterów miejskich, którzy mają modality, w którym trzymają zwoje, i prezentują to bardzo efektownie. Oglądałem przez jakiś czas Ren Faire. Tak czy inaczej, co jest zabawne w tym wszystkim, to że to jest oczywiście sztuka naśladująca życie. Byłem dziwnie oddany tej reklamie. Myślę, że to jedyny sposób, w jaki możesz cokolwiek zrobić - za brzoskwinie, za funt.

Jest tu element drwienia samego z siebie, jeśli chodzi o twoje publiczne postrzeganie. Ale wciąż jesteś w to zaangażowany, jak zwykle.

Tak. Posłuchałem około stu utworów muzycznych z epoki wojny rewolucyjnej na flet i bęben. Znalazłem jeden zatytułowany „La Belle Catherine 1775” i wysłałem to do Bena. Była to po prostu wspaniała współpraca. Ostatecznie prawdziwym powodem, z jakiego to zrobiłem, jak się pewnie domyślasz, było zrobienie parodii samego siebie - naprawdę spróbować ostatecznie odpowiedzieć na zarzut, że nie rozumiem żartu, i trochę się pośmiać i utrzymać moje dzieci na studiach. Przyjść trochę z siebie. Ale jednocześnie działało to jako - nigdy nie nazywałem siebie aktorem metodycznym. Nie jestem aktorem metodycznym. Jestem kimś, kto wierzy w cokolwiek jest konieczne, i jestem zaangażowanym aktorem, ale tak samo jak większość aktorów. Ten pomysł na „Metodę Fasoli”, to jest dobra metoda jak każda inna. Jest tak samo absurdalny jak pomysł na to, jaki media wymyśliły o mnie.

Ten początkowy iskra drwienia samego z siebie i „odpowiedź na zarzut”, jak mówisz - czy to coś, nad czym długo myślałeś?

Nie za bardzo. Jestem bardzo zabawną osobą. [Pauza] Czy kiedykolwiek widziałeś skecz Liama Neesona, w którym [on mówi], „Złapałem HIVa?”

Tak.

Czuję się trochę jak teraz. Mam takie uczucie, że jestem zabawną osobą! Ale jest to zarówno komentarz na ten temat, jak i lekcja z tego. Traktuję moją pracę naprawdę cholernie poważnie. Nie traktuję siebie naprawdę cholernie poważnie. Jest na tym różnica. Jeśli dasz mi kawałek pracy i wejdę w tę arenę, to dla mnie liczy się to jak nigdy. W tym właśnie chciałem się zakreślić trochę. Myślałem, że to mogłoby być sposobem odegrania pretensjonalnej, nieśmiesznej osoby w naprawdę zabawny sposób. Szczególnie, dawno nie czułem takiej radości pracując nad czymś.

Jak dobrze znasz Bena przed tym?

Nie zbyt dobrze. Jest książka Nathaniela Philbricka zatytułowana „Bunker Hill” o wojnie rewolucyjnej, którą Ben, w pewnym momencie kilka lat temu, miał zrobić. Chris Terrio miał to napisać i wiedziałem o tym. To prawdopodobnie zasiał coś z ziarnem wojny rewolucyjnej w mojej głowie. Może w końcu tego dnia to było moje przesłuchanie dla Bena do zrobienia filmu „Bunker Hill”. [Śmiech] Znam Caseya lepiej niż znam Bena. Podziwiam obojga ogromnie zawsze.

Chodzi o to, że napisałem całe ogłoszenie, rymowany wiersz o Dunkin’ Donuts, w głosie Paula Revere'a. Ben nigdy tego nie widział ani nie słyszał. Nikt tego nie widział ani nie słyszał. Poprosiłem ich, by wynajęli flecistę i bębniarza, z którymi skontaktowałem się tajnie. Powtórzyliśmy, znaleźliśmy synchronizację, a potem on po prostu to nagrał na sześć kamer. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że praca z Bobem Elswit i Benem Affleckiem jako reżyserem będzie w ten sposób.

Poczekaj, Bob Elswit to nakręcił?

Tak!

Wow. Jest coś w tym, że ta reklama wychodzi, gdy jesteś nominowany po raz pierwszy do Oscara, za rolę, w której rzeczywiście dotarłeś do dość intensywnych, mrocznych miejsc.

Przeczytałem książkę Pacino, którą uwielbiam i o której dużo myślałem. On mówi w tej książce, że „zmiażdżony rozsądek jedną nogą nie podskoczy”. To jest jego teza. A potem oczywiście, oglądałem od lat jego Dunkaccino - jego fałszywą reklamę Dunkin’ Donuts. Co w pewnym stopniu nieświadomie prawdopodobnie dało mi zezwolenie na wejście do uniwersum filmowego Dunkin’. Te dwa Roy Cohny - może tym razem połączymy siły.

Pomiędzy twoją nominacją a powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu, jak patrzysz na burzliwą podróż The Apprentice?

Był moment w sierpniu, kiedy pojechaliśmy do Telluride i film ledwo uniknął szczęk cenzury w Ameryce - rodzaju łagodnej cenzury - gdzie obwieszczone były mi obecnie, że Sebastian [Stan] i ja jesteśmy na wszystkich tych listach. Jesteśmy w rozmowie i jesteśmy brani pod uwagę i uznawani. Do października, na przełomie września, to zniknęło. Byliśmy nigdzie. Nie byliśmy już na żadnej z nich. Zrezygnowałem z nadziei, że to się stanie. Więc, pod wieloma względami to było rollercoaster. I jestem pewien, że również ty tak czujesz - film nabrał zupełnie innego wydźwięku teraz po inauguracji. W dużym stopniu. Staje się bardziej filmem horroru, dużo bardziej przerażającym do oglądania. Myślę również, że to sprawia, że film staje się ważniejszy i bardziej istotny.... Najbardziej przerażające jest to, co Roy mówił często: "To jest państwo ludzi, a nie praw". Naprawdę wierzył, że można zmienić zasady, ustawić swoje własne zasady, i można było wykorzystać system i przejechać na tej fali. I właśnie to się dzieje. Testujemy granice założenia, że jest to państwo ludzi, a nie praw. Myślę, że nikt z nas naprawdę nie wie, dokąd to wszystko zmierza. Na poziomie artystycznym było to dla mnie największe wyzwanie - rola jak ta. Zawsze chciałem robić pracę transformacyjną. Wszyscy moi bohaterowie to aktorzy kameleoniczni. Ta rola była dla mnie rolą życia. Jeśli kiedykolwiek miałbym być nominowany do Oscara, to jest dla mnie niezmiernie ważne, że było to właśnie z tego. Jednocześnie czuję, że to tak bulwersujące. Na poziomie zagrożenia, które eksploruje ten film i nihilizmu w jego sercu, uważam, że było to po prostu przerażające uczestniczyć w tym. To połączenie kwestii nagród i realnego świata, nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego skrzyżowania. Trochę to trudne. Sebastian powiedział wcześniej, że niektórzy z twoich kolegów nie będą chwalić filmu publicznie, ale będą podchodzić do niego z komplementami. To niesamowite, to poczułem jako odrzucenie biznesu filmowego. Czyli nie mieliście zasobów, aby przeprowadzić rodzaj kampanii, która zwykle skutkowałaby takimi nominacjami, prawda? Szczególnie biorąc pod uwagę jak kontrowersyjny był film. To wydaje się cudowne. Daje mi wielu nadzieję. Musisz dotknąć trzeciej szyny w pracy, którą wykonujesz, a ten film to robi. To, co zrobił Sebastian, to robi. A ja też próbowałem to zrobić. Wymagało od nas wszystkich największej odwagi, jaką tylko możemy mieć. I dlatego tak wiele znaczy, że to zostało zauważone, gdy czuliśmy się tak długo niezauważeni. Weszliśmy w teraz ten czas, który jest tak binarny, i była ta wielka opór wobec jakiejkolwiek humanizacji tych dwóch osób. Chęć zauważenia ich tylko jako innych i gadów i nie ludzi. To ma związek z odrzuceniem ze strony nas różnych aspektów siebie, ciemności w sobie - znacznie łatwiej i bardziej komfortowo jest po prostu przerzucić to całkowicie na kogoś innego i go demonizować. Ale to nie są demony; to są ludzie. Niezrozumienie tego to część tego, jak wpadliśmy w ten bałagan. Sebastian i ja musieliśmy spróbować zrozumieć te dwóch mężczyzn w sposób głęboki i emocjonalny. Mam nadzieję, że publiczność zyska większe zrozumienie i wgląd w to, co ich napędza i z czego są zrobieni. Była kiedyś linia w filmie, która została wycięta, w której Roy [mówił] o tym, co ich łączy: "Ty i ja jesteśmy sobie podobni. Oboje przeszlibyśmy po świeżych ciałach, żeby zdobyć to, czego chcemy". Wywiad został zoptymalizowany i skrócony. Wewnątrz najbardziej niekonwencjonalnego oddziału kontrterrorystycznego w Ameryce Co ludzie nie zrobią dla władzy? Posłuchaj podcastu Inside the Hive z gospodarzem Radhiką Jones Project 2025 is here Justin Baldoni vs. Blake Lively: Kto z kim się sądzi? 18 najlepszych filmów o futbolu wszechczasów Wnętrze biznesowych ambicji księcia Harry'ego i Meghan Markle, 5 lat po ich opuszczeniu królewskiej rodziny (Chwilami głupia) sprzeciw każdej nominacji do Oscara Afera z wykorzystywaniem seksualnym, która wstrząsa elitarną szkołą z internatem w Berkshires Ostrożnie, Serial Squatter z Point Dume Każdy film Stevena Spielberga, oceniony Z Archiwum: Super Zła Prawdziwa Historia Miłości Stephen Millera i Katie Waldman


POWIĄZANE ARTYKUŁY