Książki i zabawki piętrzyły się wysoko, zakupy wciąż w torbach spożywczych, a nowe ubrania zbierały kurz; wąska ścieżka przez każdy pokój i ledwo miejsce, aby otworzyć zasłonę - tak wyglądało mieszkanie zbieracza. Sue James, 57-letnia mieszkanka Birmingham, opisuje swój dom jako 'to, jak wygląda piekło', zanim poprosiła o pomoc, ale teraz po dekadach gromadzenia 'rzeczy', odnowiony zbieracz otwiera się na temat życia z ukrytym problemem zdrowia psychicznego.
'Byłam zbieraczką przez prawie 40 lat i trwale wierzę, że wynikło to z mojego traumatycznego dzieciństwa. Miałam niewiele zabawek własnych lub prawdziwych przedmiotów do skarbienia, więc kiedy wreszcie opuściłam dom w wieku 18 lat, poszłam na zakupy. Kupiłam sobie ubrania i rzeczy do domu i od tamtego dnia powiedziałam: 'Dobra, to moje. Kupiłam to sobie zupełnie nowe. Nikt nie może zmusić mnie do podzielenia się tym ani oddania.'
Tak zaczęła się moja podróż zbieractwa - wcześniej nie miałam niczego, co było całkowicie moje, więc nie chciałam się niczego pozbywać. Byłam bardzo w ciąży, gdy rozstałam się z moim pierwszym mężem, a mój drugi mąż zmagał się z własnymi problemami zdrowotnymi psychicznymi. W połowie dwudziestych lat zostałam zdiagnozowana z stwardnieniem rozsianym (MS), co dodatkowo podniosło poziom stresu i napięcia w moim życiu.
Kiedy mój dom był w najgorszym stanie, był wypełniony po brzegi losowymi rzeczami ustawionymi wysoko, niemal do sufitu. Robiłam zakupy i nawet ich nie wyjmowałam z toreb. Nie było miejsca na przechowywanie rzeczy w żadnych szafach, więc po prostu wchodziłam do domu z zakupami i kładłam torbę na ziemi. W razie potrzeby po prostu wyciągałam produkty spożywcze z toreb.
Pomiędzy moim łóżkiem a ścianą były pewnie około stopy miejsca, a na kanapie w moim salonie musiałam ciągle przesuwać rzeczy, aby usiąść. Zawsze były kaskady przedmiotów za każdym razem, gdy próbowałam odpocząć. Miałam pewne ścieżki w całym domu, żeby dotrzeć do każdego pokoju, ale nie zawsze mogłam dotrzeć do okien w tych pokojach, aby je otworzyć, albo, aby zaciągnąć zasłony. Miałam inspekcje przeciwpożarowe i mówili mi, 'No cóż, możesz się poruszać po domu, ale wiesz, że istnieją ryzyka bezpieczeństwa. Coś może ci spaść na głowę lub możesz potknąć się o coś.'
Już wcześniej przewracałam się przez nic - gdy zostałam zdiagnozowana z MS, mój neurolog przyjrzał się mojej historii medycznej i zdał sobie sprawę, że moje objawy zaczęły się, gdy miałam osiem lub dziewięć lat. Złamałam swoje lewe nadgarstki 28 razy, a prawy dwa razy, złamałam kostkę w pięciu miejscach, każdy palec u ręki i u nogi. Dlatego stan mojego domu był jeszcze bardziej niebezpieczny, biorąc pod uwagę moją niepełnosprawność.
Nikt nie wiedział
Higiena nigdy nie była problemem w moim przypadku zbieractwa, tylko moje łazienka i toaleta nie były zapełnione 'skarbami', zawsze byłem czysty i schludny, kiedy wychodziłem z domu. Nigdy nie miałem problemów z pozbywaniem się śmieci lub właściwym recyklingiem - paczka chipsów zwykle lądowała od razu w koszu.
Jeśli chodzi o moje zbieractwo, skupiało się ono wokół rzeczy, które miały autentyczną wartość, czy to finansową, czy emocjonalną. Książki stanowiły ogromne wyzwanie w związku z moim zbieractwem, ponieważ ich znaczenie zostało wpajane mi już w dzieciństwie. Mądrość, jaką można czerpać z książek, jest cenna, więc trudno mi się z nimi rozstać.
Nikt nie wiedział, że jestem zbieraczką - nie pozwalałem nikomu wchodzić do domu, gościom absolutnie to zabraniałem. Na początku czułem się zadowolony, otoczony moimi lśniącymi nowymi rzeczami, których nikt nie mógł odebrać. Przeprowadziłem się wiele razy przez lata i za każdym razem mój dom stawał się nieco większy, dając mi więcej miejsca na przechowywanie rzeczy.
Jednak zrozumiałem, że moje dzieci nie powinny być zmuszone do zmagań w takim środowisku - mało zaskakujące, że mój młodszy syn jest minimalistą teraz jako dorosły i był niesamowicie pomocny w trakcie mojej rekonwalescencji. Około pięciu lat temu postanowiłem więc powziąć się za walkę z moim zbieractwem - pomyślałem, 'Muszę zrobić coś z tym.'
Dopiero w Boże Narodzenie 2019 roku dotknęło mnie dno. Prąd został odcięty i chodziłem po domu próbując dotrzeć do gniazdek elektrycznych, z ogromnymi trudnościami. Chciałem zobaczyć, czy mógłbym przywrócić prąd, przełączając bezpieczniki na tablicy, i nie mogłem, więc to byli tylko ja i mój pies w ciemności przez kilka dni. Było to niszczące. Potykałem się po przedmiotach, zraniłem się i spędziłem bezlik godzin siedząc w McDonald's pijąc kawę i ładując telefon.
Nie miałem środków na przywrócenie elektryczności, ale ostatecznie podzieliłem się moją sytuacją na lokalnej tablicy społecznościowej i ktoś zaoferował pomoc, nie żądając odemnie ani grosza.
Szukanie wsparcia
Ruszenie pierwszym krokiem jest najtrudniejsze, musisz pozwolić ludziom wejść – dosłownie – i na szczęście, teraz wszystko zaczyna układać się i nabiera sensu dla mnie. Zauważyłem ogłoszenie kobiety lokalnie, oferowała usługi sprzątania i miała kilka godzin wolnych każdego tygodnia. Balem się nawiązać kontakt, wyjaśniłem, że potrzebuję fizycznej pomocy w organizacji mojego domu, starałem się jak najlepiej opisać, jak wygląda chaos.
Przyszła i zastała góry pudełek. Przypuszczałem, że się wycofa. Zamiast tego powiedziała, że da się to ogarnąć – współpracowała ze mną przez cztery godziny tygodniowo i postęp jest ogromny.
Chcę pozbyć się wstydu wokół zmagania się z nadmiernym gromadzeniem, to ukryte zaburzenie zdrowia psychicznego, o którym należy otwarcie dyskutować. Niektórzy ludzie są zbyt zawstydzeni, by szukać pomocy, inni nie wiedzą, gdzie szukać. Trzeba zrozumieć, jak pomóc – nie możesz po prostu wejść do czyjegoś domu i oznajmić, 'Masz za dużo rzeczy. Musisz się tego pozbyć.'
Jestem teraz na końcu procesu uporządkowania – można zmienić sytuację, mając odpowiednie wsparcie, donosi Mirror.
Odwiedź www.cloudsend.org.uk, aby uzyskać wsparcie i informacje na temat nadmiernego gromadzenia