Dlaczego nowy film Jessiki Chastain i Anne Hathaway został zakopany? | Vanity Fair
Deadpool & Wolverine, którzy często się zgadzają, ale są głęboko cyniczni, szaleli na box office w ten weekend, bijąc rekordy i dając kolejny zastrzyk adrenaliny dla kinematografii, która tego pilnie potrzebowała. Ale wśród całego tego zamieszania w ubiegły piątek w Ameryce Północnej został wydany inny film, który zasługuje na więcej niż skromną premierę, którą otrzymał. Dlaczego 'Mothers’ Instinct' zniknęło?
Film, będący adaptacją francuskiego filmu z 2018 roku, nie jest obskurnym kinem artystycznym. To satysfakcjonujący thriller-melodramat z udziałem dwóch laureatek Oscara, Jessiki Chastain i Anne Hathaway. Reżyserią zajął się Benoît Delhomme, i choć 'Mothers’ Instinct' nie jest dokładnie na poziomie 'The Hand That Rocks the Cradle' czy 'Fatal Attraction', wybitnych przykładów świetności kina domowego ze starych dobrych lat. Zwraca przynajmniej uwagę na ten dawniej uwielbiany, obecnie jednak zamierający gatunek, co prawda z odrobiną więcej dramatu.
'Mothers’ Instinct' z pozoru opowiada historię szkodliwego wpływu żalu, studium tego, jak ściśle uporządkowane normy społeczności rozpadają się, gdy coś szokującego i strasznego zakłóciło system. Hathaway gra matkę chłopca, który umiera w tragicznym wypadku na przedmieściach w latach 60. Chastain z kolei wciela się w przyjaciółkę i sąsiadkę, która próbowała powstrzymać dziecko przed upadkiem z balkonu, ale zawiodła. Alice, grana przez Chastain, obwinia siebie, a być może Céline, graną przez Hathaway, także. Jej żal z pewnością objawia się w dziwny i niezrozumiały sposób; zanim zdąży się liczba, Alice zaczyna zastanawiać, czy jej przyjaciółka nie próbuje wymierzyć zemsty, albo odebrać jej syna.
'Mothers’ Instinct' mógłby pozostawić narastającą niepokój i podejrzenia w tle, ilustrując rodzaj zniekształconego magicznego myślenia, które może wynikać z traumy. Ale o, błogosław go, film zamiast tego podąża za sugestiami niebezpieczeństwa, przemieniając się w coś znacznie bardziej zgodnego ze świeżością kina domowego lat '90, niż np. 'A Map of the World'. Krótko mówiąc, 'Mothers’ Instinct' jest zabawny, w takiej odwołującej się do przeszłości właśnie drodze. Występy są wielkie i przyciągające; stylizacje na epokę są dość bogate jak na film niskobudżetowy. Oczywiście, są też nieco głupie momenty, przegrzane sceny, które wywołują śmiech—ale to część misji takich filmów. Nie było prasowych pokazów filmu, ale bawiłem się świetnie, oglądając go w kinie jako płatny klient, na jednym seansie (10:20 rano) oferowanym w jednym kinie w całym Nowym Jorku, gdzie film był wyświetlany ubiegłego piątku. (Jedno z zaledwie sześciu kin w USA, które prezentowały film.)
Rzadkość seansów wydaje się wskazywać, że amerykański dystrybutor, indie Neon, postanowił zatopić film, być może dlatego, że 'Mothers’ Instinct' nie spotkało się z pozytywnymi recenzjami ani nie wywołało sensacji na box office, kiedy został wydany zagranicą jakiś czas temu. Już teraz jest dostępny na różnych portalach wideo na żądanie międzynarodowych linii lotniczych. Być może Neon nie widział możliwości, aby film zdobył popularność w Ameryce Północnej; znają się na swoim biznesie lepiej niż ja, więc chyba będę musiał odpuścić. (Skontaktowaliśmy się z Neon za pośrednictwem swoich przedstawicieli, aby usłyszeć ich opinię i zaktualizujemy, jeżeli odpowiedzą.)
Ale może, z odpowiednią siłą marketingu, 'Mothers’ Instinct' mógłby stać się niewielkim hitem specjalistycznym. (Mimo że jest on całkowicie mainstreamowy pod względem konstrukcji i treści.) Film zasługuje przynajmniej na jakikolwiek wysiłek. Albo lepszym ruchem byłoby pozostawić go w strumieniu, gdzie osoby zainteresowane mogłyby go obejrzeć rozluźnione w swoich sofach. Każda strategia byłaby lepsza niż ta, którą otrzymało 'Mothers’ Instinct', typową dla naprawdę trujących filmów.
'Mothers’ Instinct' zdecydowanie nie należy do tej kategorii. Jest sprawnie zrealizowany i w pełni rozrywkowy, z wszystkimi ekstrawaganckimi wybuchami. Ale wydaje się, że z niewielkimi wyjątkami, nikt naprawdę nie wie, co z takimi filmami zrobić. Historie tej dokładnej skali są teraz rozciągane na nużące 8-godzinne (lub dłuższe) miniseriale, albo są opowiadane w znacznie słabszy sposób w junk streamowanych filmach. Być może to prawda, że zainteresowanie widowni tego rodzaju średnich produkcji jest mniejsze, ale czy to częściowo nie wynika z tego, że były one źle traktowane przez tak długi czas? Widzowie nie mogą decydować o filmach, o których nawet nie wiedzą, że istnieją.
Odpowiednie wydanie 'Mothers’ Instinct' mogłoby pomóc, choć w niewielki sposób, w przekonywaniu widzów, aby szukali jego rodzeństwa w kinach—tak jak 'Anyone But You' mógłby zrobić to dla komedii romantycznych. Dla prywatnego przekazu, moje małe seansowanie w piątek rano było prawie wyprzedane.