'Monsters: The Lyle and Erik Menendez Story' ma jeden świetny odcinek, ale nie wie, co z nim zrobić | Vanity Fair
Piąty odcinek Monsters: Historia Lyle'a i Erika Menendez to formalne cudowność, śmiałość w swojej prostocie. Obserwujemy, jak Erik Menendez (Cooper Koch), który jest w więzieniu czekając na proces za zabójstwo swoich rodziców, odsłania historię okropnego wykorzystywania seksualnego przez swojego ojca. Jego prawniczka, Leslie Abramson (Ari Graynor), ma tył do kamery, kiwa głową i zadaje pytania o bardziej szczegółowe szczegóły, gdy Erik próbuje zachować zimną krew. Kamera powoli zbliża się, kończąc jednostrzałowy, 35-minutowy odcinek w ściśniętym zbliżeniu na swym zmartwionym podmiocie.
Nie sposób się nie zastanowić, czy ci, którzy stoją za kamerą – reżyser Michael Uppendahl, twórcy scenariusza Ian Brennan i Ryan Murphy – widzieli film z 2020 roku pt. Nigdy Rzadko Czasami Zawsze, w którym centralnym punktem jest nieprzerwany ujęcie młodej kobiety odpowiadającej na ankieta dotycząca zdrowia seksualnego, gdy próbuje uzyskać dostęp do aborcji. W takiej reżyserskiej otoczce cała złożona narracja jest wyłożona na wierzch. Jest to oszałamiające, nie do zignorowania – podobnie jak piąty odcinek Menendez, zatytułowany "The Hurt Man". Koch, aktor stosunkowo nowy na ekranie, świeci bólem i wściekłością, całkowicie przekonujący o historii, w której trauma odczepiła młodego mężczyznę zarówno od samego siebie, jak i od rzeczywistości.
Mógł to być decydujący odcinek Menendez – oświadczenie intencji, obrona ustna tezy. Tutaj, jak się wydaje, Brennan i Murphy koją ciemno-komiczny zapał poprzednich odcinków show – gorzki, przymilny, nihilistyczny – aby odnaleźć autentyczną ludzkość, którą drży w bólu, w centrum serii. Empatia nagle jest zasłużona, zrozumienie odwrócone do góry nogami. Jak można byłoby obejrzeć tę straszną zeznania i nie być nakłonionym do litości?
Ale potem reszta sezonu się dzieje, a Brennan i Murphy wrzucają piąty odcinek w dziwne wątpliwości. Czy to wszystko był szwindel? Czy Erik jest może jeszcze większym oszustem niż jego arogancki, intrygujący brat? Niedwuznaczny ton Menendez zdaje się to sugerować. Sprawa braci się rozpada; kłamstwa i pomijanie faktów są odkrywane; portret rozpieszczonych dziedziców Brennana i Murphy'ego zaostrza się w otwartą potępienie. Jaki więc był cel "The Hurt Man", samodzielny cud, który znika w szerszym kontekście?
Możliwą interpretacją jest, że podstęp był celem. Mamy być całkowicie przekonani przez tego smutnego, zranionego, przystojnego faceta, tylko po to, aby nas ukarać za okropne błędne przekonania. Można by ubolewać, że nasze stale ewoluujące spojrzenie na tę sprawę odzwierciedla opinie rzeczywistych Amerykanów w połowie lat 90., gdy procesy Menendezów były w centrum fascynacji prawdziwymi zbrodniami. Brennan i Murphy mogą przeprowadzać dyskretny meta-eksperyment, testując, jak publiczność usprawiedliwia swój chciwy interes w makabrycznych szczegółach poprzez wyrażenia współczucia. Im brzydsze szczegóły, tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy chcieli w nie wierzyć. Show robi na nas tę samą grę, jaką Menendezowie zrobili swoim pierwszym ławom przysięgłych. To wszystko jest podstępem, starannie obliczonym i zdradliwie sprytnym.
Mniej hojna interpretacja jest taka, że Menendez nie wie, co chce powiedzieć. To, przeskakując między wiarygodnością a kiczowatym sensacjonizmem, nie jest oznaką wyższej niezdecydowania, ale niepewności. Jest to seria, która często myli granicę między zakazanym erotyzmem a odrazą. Sugestia, na przykład, jakiekolwiek stosunki seksualne między braćmi, jest obficie sugerowana, ale potem z uciechą sugeruje, że to tylko lurystyczna spekulacja. Chce w zasadzie podniecać swoją publiczność i jednocześnie ją karcić.
“The Hurt Man” istnieje więc zarówno po to, aby zasłużyć na takiego rodzaju pochwałę, którą już otrzymał – jako osobny, starannie realizowany odcinek telewizyjny, który wzruszająco konfrontuje z rzeczywistością wykorzystywania seksualnego, odpowiedni do celów Emmy – oraz aby służyć jako najbardziej znamienny przykład ogromnego oszustwa tych serii. Wydziela irytujący rodzaj dwuznaczności, pełny korzyści i pustego cynizmu. W miarę jak Menendez dobiegał końca, znalazłem się w trudności próbując wyciągnąć coś użytecznego z tego wszystkiego. Może szczególnie z “The Hurt Man”, który wydaje się, że seria jednocześnie się nim chełpi i gardzi.
Ogólnie rzecz biorąc, Menendez ma mało konsekwentnych myśli na temat Lyle'a i Erika. Przyciąga nas do nich, irytuje. Oddycha szybko, szydzi i potrząsa głową. Jakaś niejednolitość tonalna jest zrozumiała; w jaki inny sposób show miałoby uchwycić zarówno absurd tej historii, jak i jej tragiczne, śmiertelne wymiary? Ale Brennan i Murphy idą poza to, w stronę niespójności. “The Hurt Man” jest najbardziej skoncentrowanym odcinkiem programu. Reszta kozłuje bez sensu, skacząc od braci do Dominicka Dunne'a (Nathan Lane) – wtedy pisarza Vanity Fair relacjonującego sprawę – do życia prywatnego Abramson. Menendez poszaleje naprzód i w tył w czasie w arbitralnej segmentacji. Wyśmiewa wszystko, a następnie, w jednej chwili, domaga się powagi.
Jeden chce zobaczyć cały plan w tym wszystkim, aby dać Menendezowi łagodniejszą interpretację, że jego zmiennik jest wszystkim zaplanowany. Ale podczas gdy Lyle i Erik nie muszą zdobyć naszego zaufania, sam program powinien. Brennan i Murphy zamiast tego zawodzą wszelką lojalność, którą rozbudzili; są zbyt zajęci zmienianiem zdania co do tego, co próbują powiedzieć, jaki może być wielki pomysł projektu.
Problem „The Hurt Man” może po prostu leżeć w jego miejscu. Gdyby był to premierowy odcinek, szokujące wyzwanie dla tych, którzy liczyli na otwarcie brutalnym morderstwem - apel o współczucie, który seria następnie pilnie by rozebrała - mógłby zadziałać. Ale umieszczenie go właśnie w środku - jako kotwica, jako czy to wyjaśnienie, czy odwrócenie uwagi, czy kulminacja jakości - poważnie zniekształca Menendeza. Stajemy się równie sfrustrowani programem, jak i z Lylem i Erik z ich groźnymi, dziecinnymi żądaniami. Czy ci chłopcy byli skrzywdzeni? Czy są niebezpiecznymi, socjopatycznymi baśniopisarzami? To nie ma większego znaczenia, ponieważ pogoda w Menendez zmienia się z każdą zachcianką jej twórców. Brennan i Murphy są zawieszonym sądem samym w sobie; Menendez kończy się na swojego rodzaju procesie bez wyroku.