"F--k apatia": Jon Stewart skupia się na demagogii Donalda Trumpa | Vanity Fair
Jon Stewart był skończony. Szesnaście lat za biurkiem prowadzącego program The Daily Show sprawiło, że był fizycznie wyczerpany, kreatywnie wypalony i chętny, by znów spędzić czas z dziećmi. Opuszczał program na najwyższym poziomie, z gwiazdami w finałowym odcinku, który przebiegał z występem na żywo Bruce'a Springsteena i sarkastyczną zaczepką ze strony Hillary Clinton. Była nawet książka (napisana przez mnie), która szczegółowo przedstawiała, jak Stewart przekształcił idiotyczny program kablowy w ważną satyrę polityczną i jak przyczynił się do rozwoju wielu talentów komediowych, takich jak Steve Carell, Samantha Bee, Ed Helms, Jessica Williams, John Oliver i Stephen Colbert. Z odejściem Stewarta w sierpniu 2015 roku, jego timing wydawał się być idealny: przekaz w ręce jego następcy, Trevor'a Noaha, korespondował z konkursem prezydenckim między Clinton a Donaldem Trumpem, co było idealnym tematem do żartów. Stewart mógł odjechać na zachód słońca, a program i kraj były w dobrych rękach.
Dla Noaha sprawy układały się dobrze, przynajmniej tak wydawało się. Stewart natomiast zajął się reżyserią filmu (z Carellem w roli głównej), którego premierę stłumiła pandemia; stworzył też program dla Apple TV+, który zakończył się smutno. Jednak poza ekranem Stewart miał znaczący wpływ, zmuszając Kongres do finansowania opieki zdrowotnej dla chorych pierwszych reagujących na ataki z 9/11 i dla żołnierzy narażonych na szkodliwe spaliny. Jednak 2023 rok zakończył się tym, że Comedy Central wciąż szuka następcy dla Noaha, Stewart nadal jest na wolności, a zbliżają się wybory prezydenckie o dużym znaczeniu. Stewart wrócił za biurko The Daily Show w lutym tego roku, jednak tylko w poniedziałki.
Od razu w pierwszym odcinku dał się poznać, krytykując zaawansowany wiek Trumpa i zwłaszcza prezydenta Joe Bidena. Stewart również złożył przewidywanie: "Następne dziewięć miesięcy lub nawet więcej, w zależności od harmonogramu zamachu, będą okropne." I nie mylił się, gdy w niedzielę miała miejsce ohydna wieczorowa manifestacja Trumpa w Madison Square Garden, która była tylko najnowszym niskim punktem. Paramount ogłosił w tym tygodniu, że Stewart pozostanie gospodarzem w poniedziałki do grudnia 2025 roku. W noc wyborów, poprowadzi on program na żywo, który rozpocznie się o godzinie 23:00 i potrwa jedną godzinę. Mimo wszystko, ma nadzieję, że uda mu się zachować czujność przez cały ten czas. "Oczywiście, będę trzymany w komorze hiperbarycznej przez większość dnia" - mówi Stewart. "Może po pół godzinie wyciągnę łóżko Murphy'ego."
Jon Stewart: Hej, człowieku, co słychać?
Vanity Fair: Mnóstwo. Brzmi jakbyś był w podróży.
Tak, jestem w drodze na występ. Jestem w trasie—bo show-biznes to zawód pełen blasku—w drodze do Albany. Więc jeśli stracę cię połączenie, jestem obecnie trochę w górach. Lubię wychodzić co miesiąc i robić weekend. I lubię jeździć samochodem. Więc dzisiaj w Albany, jutro do Worcester, a potem wracam do domu.
Rozmawiamy 10 dni przed wyborami—
Jest 10 dni? Nie liczyłem. To nie było na moim radarze.
Jaka jest twoja główna emocja teraz? Strach, przerażenie, złość?
Tak, powiedziałbym, że ze skalą od strachu po złość, jestem niemal hermetycznie zamknięty. Jest bardzo napięcie. Staram się nie pozwolić, by cyrkadiane rytm czekania na opinię publiczną i informacje telewizyjne rządziły moim każdym przebudzonym momentem. Wiesz, sprawdzanie generowanych statystyk i stanowych sond i tych z ważnych stanów. Ale bardzo ciężko, w nerwowy sposób, nie sprawdzać każdego służącego do wyboru prezydenckiego.
No cóż, to kolejny powód, dla którego wyjazdy są zdrowe.
Powiedziałem to już wcześniej, i wielu innych ludzi też to powiedziało: W razie wątpliwości, udaj się do Albany. To twoje przejście przez burzliwe wody.
Wyścig prezydencki jest szalenie zacięty. Problemem jest oczywiste, że powinieneś wcześniej zmusić Joego Bidena do ustąpienia, aby dać Kamali Harris więcej czasu na prowadzenie kampanii.
Więc, niezależnie od wszystkiego, zawsze możemy wrócić i obarczyć mnie winą za to?
Oczywiście.
Więc jestem Jill Steinem czy Ralphem Naderem?
Not był zgodny z tobą, że wiek Bidena był kwestią do rozmowy.
Cały pomysł na nasz powrót była taka, żeby zakotwiczyć naszą flagę na wybory w 2024 roku. Co jest rzeczą, która w naszym odczuciu najbardziej przyciąga uwagę co do dynamicznych zmian w wyścigu? Tak zaczęła się ta historia. Nigdy nie wiesz, czy to trafi w sedno. Ale prawda jest taka, że bardziej rozwścieczyło to ludzi, którzy pytali: Dlaczego powiedziałeś takie rzeczy?! Co ty robisz?! A nasza odpowiedź zawsze brzmiała: Po prostu mówimy, co widzimy przez nasze dziury w oczach i słyszymy przez nasze dziury w uszach. Tak powiedzieliśmy przez nasze dziury w ustach.
A potem fatalne wystąpienie Bidena w debacie sprawiło, że czujesz się usprawiedliwiony, przygnębiony, czy co?
No cóż, na pewno przygnębiony na poziomie człowieka, a nie politycznym. To osoba, której darzę szacunkiem i która bardzo pomogła mi w niektórych sprawach, którymi zajmowałem się z niektórymi grupami weteranów i naprawdę ją lubiłem. Wiesz, to taki gość w twoim mieście—wchodzisz, pijesz kawę, a na stole siedzi Frank i prowadzi rozprawę. Biden jest burmistrzem każdego miasta, którym był prezydentem. To jest związane nie tylko z rzeczywistościami politycznymi, ale z rzeczywistościami ludzkimi, z tym znajomym poczuciem, że wszystkie nasze programy w końcu zostają anulowane.
Przez ostatni miesiąc czy tak, podczas odcinków, które prowadzisz, Harris była mało obecna, podczas gdy było dużo materiału o Trumpie. Czy to dlatego, że jest nudna czy dlatego, że on jest wyjątkowo niebezpieczny?
Od 2015 roku był—i nie ma to na celu obrażenia go fizycznie—słońkiem w pokoju. Ona nadal, z wszystkich intencji i celów, prowadzi znacznie bardziej tradycyjną kampanię… Nie wiem, co powiedzieć poza tym, że gdy jeden kandydat poświęca 10 minut na penis Arnolda Palmera, to zaczyna zajmować całą uwagę. I tak zrobisz coś na temat Harris i Liz Cheney, ale facet w fartuchu przy okienku drive-thru mówi: "Kto wie, czy uszanuję wyniki wyborów?" Tam jest surrealistyczna jakość tego, co tam widzisz, która jest, jeśli nic innego, godna uwagi. Jeśli jesteś w pokoju z Air Supply i Kiss, większość czasu spędzisz na rozmowie o Kiss.
Uważasz, że Harris skutecznie sprzedaje samą siebie? Czy uważasz, że jest rozczarowująca?
Tak nie uważam. Ale jestem zdecydowany. Komentarze brzmią: Kampania jest cyniczna—ludzie chcą polityki! Ok, tu jest polityka. Gdzie jest radość? I ta polityka, jak ją sfinansujesz? Tymczasem Trump mówi: "Mam koncepcję planu. Wszystko sfinansuję cełami. To będzie wspaniałe!" Czy myślę, że oboje grają w tej samej rzeczywistości? Nie. Ona, z jakiegoś powodu, musi być dwukrotnie lepsza. Czy sprzedaje siebie wystarczająco? Wydaje się, że ma rozsądne plany. Wydaje się, że ma przy sobie mądrych ludzi. To nie jest program telewizyjny—czy jej dramatyczna narracja jest wystarczająca? Jego wątek jest lepszy: Atakują nas obce statki gwałtu, i musimy się zjednoczyć, jak w Dzień Niepodległości. Czy to prawdziwe? Nie wydaje mi się, że to jest kraj, jaki znam.
W zeszłym tygodniu miałeś Tima Walza w programie. Jakie było twoje wrażenie po siedzeniu naprzeciwko niego?
Pachnie jak zwinięte mięso. Nie byłem zaskoczony. Jest jak ludzki sloppy joe.
On ma otwartość w kuluarach. Twoje pierwsze wrażenie to spotkanie z człowiekiem, co nie zawsze zdarza się. Teraz ile z tego wynika ze świadomości misji? Ale nie wydawał się sztuczny czy wymuszony.
W przyszłym tygodniu ponad 70 milionów ludzi zagłosuje na Trumpa—
Miejmy nadzieję, że nie więcej.
Jakie jest twoje wrażenie, na procent, ile z tego jest antyrządowego? Ile z tego jest rasistowskie? Ile z tego to wartość rozrywki związana z Trumpem?
Poczekaj. Pozwól mi użyć mojego kołowego wykresu. Wszystko to mam już obliczone.
On jest objawem czegoś. Myślę, że największym zagrożeniem dla demokracji jest system, który zdaje się nie odpowiedzieć odpowiedzialnie na potrzeby, lub percepcję potrzeb, wielu swoich obywateli. Pytanie brzmi, co było pierwsze? I myślę, że ta niewrażliwość najprawdopodobniej zaczęła się wcześniej. To ta niewrażliwość połączona z atmosferą, która stawia ludzi na znacznie wyższej platformie oburzenia niż kiedyś. Myślę, że algorytmy i wzrost tych platform społecznościowych, które są zachęcane do—patrz, one zarabiają, im więcej na nie patrzysz, i nikt nie zarabia na tym, "O, to bardzo rozsądne! Myślę, że zostanę na YouTube na zawsze!" To jest zachęcone do zysku z króliczych norów i z gniewu i oburzenia i usprawnionej broni, której aktorzy starają się zakrzywić sposób, w jaki się komunikujemy. Połącz to z demokracją, która jest analogowa z natury i niewrażliwa z powodu wielu dysfunkcji, to byłoby niedbalstwo dla demagoga, aby nie skorzystał z okazji. Na demagogicznych brunche, byliby jak: "Co ty robisz?!" Nie jest trudno zrozumieć atrakcyjność osoby, która wchodzi i mówi: "Wiecie, wszyscy umrzemy, jeśli nie przejmę kontroli."
Jeśli Trump wygra, jak myślisz, że media polityczne powinny się zmienić?
Jest wielu ludzi, którzy cały czas wykonują świetną pracę. Nadal uważam, że media nie rozumieją sposobu, w jaki muszą prowadzić sprawę dla rzeczywistości. Maria Ressa powiedziała, że kłamstwo rozprzestrzenia się sześciokrotnie szybciej niż prawda. Cóż, w takim razie prawda musi prawdopodobnie pracować jebane 15 razy ciężej. I uważam, że w pewnym sensie media muszą działać bardziej jako organizm symbiotyczny, w taki sposób, w jaki robią to media zbrojeniowe. Jedna rzecz, którą media prawicowe robią naprawdę dobrze, to praca razem jako jedność... Pomysł, że żyjemy w dwóch różnych rzeczywistościach — nie, nie żyjemy. Żyjemy w rzeczywistości. A jeśli jedna strona będzie ją zniekształcać lub zbroić, wydaje się, że główną funkcją dziennikarstwa nie jest prezentowanie przeciwwagi lub prezentowanie obu stron; to jest prowadzenie procesu o tę wspólną rzeczywistość najlepiej, jak potrafią, i robić to nieustannie i zgranie.
Jak pewny jesteś, że to by się wydarzyło w przypadku drugiej kadencji Trumpa?
Nie jestem pewien, czy w ogóle by się to wydarzyło, bez względu na to, kto tam jest. Nie sądzę, że widzą to jako swoje zadanie. Myślę, że traktują tworzenie szlachetnych haseł na temat swojego mandatu jako swój mandat. Takie rzeczy jak "Demokracja ginie w ciemnościach".
W czasie twojego pierwszego okresu na The Daily Show nie było trudno zrozumieć twojego punktu widzenia w konkretnych sprawach czy politykach, nawet jeśli głównym celem były żarty. Tym razem nadal jest dużo zabawy, ale czuje się, że wyrażasz swoje opinie bardziej bezpośrednio. Czy to coś, co wiedziałeś, że chcesz zrobić?
Starzenie się powoduje dużo zaniku, czy to mięśni, czy energii. Ale inną rzeczą, która zanika, myślę, że czasami, jest subtelność. Nie robię show codziennie, więc może to ma związek z bezpośredniością. A ty pewnie nie masz cierpliwości, żeby to otoczyć tyloma ozdobnikami. Tracisz zdolność malowania w bardzo finezyjny sposób, tym, na którym mam nadzieję, ludzie będą podziwiać twoją pracę: "Boże, to musiało potrwać godziny!" Teraz jesteś bardziej w stylu: Jeśli teraz tego nie wykrzyczę, myślę, że mogę dostać zawału.
Czy oglądasz show Jona Olivera? A może Stephena Colberta?
Niestety nie mam zbyt wiele czasu, ze względu na to ile Breaking Bad i Only Murders in the Building muszę nadrobić.
Jedna rzecz, która różni się od twojego ostatniego okresu, to teraz ci faceci są twoją konkurencją.
Tak? Każdy z nas robi to, co robi. Mam nadzieję, że znajdziemy swoją publiczność. To nie są Igrzyska Olimpijskie zabawności. Prowadzę małe, rzemieślnicze [statyczne]—
Jon? Przestałeś mówić. Mówiłeś coś o "małym, rzemieślniczym" czymś.
Talk-shittery.
Dobrze, że to wyjasniłeś.
Tak, na pewno chcesz dołączyć do każdego poziomu subtelności i wyrafinowania, które przedstawiałem.
[Skontaktowałem się z Stewartem w New Jersey, kiedy był w miejscu, po ogłoszeniu przez Paramount, że będzie kontynuował jako gospodarz.] Dobrze, zostało siedem dni do wyborów, a wczoraj ogłosiłeś, że będziesz pozostawał w The Daily Show aż do grudnia 2025 roku. Dlaczego?
To było zabawne. Naprawdę lubię ludzi, z którymi pracuję. Są niesamowicie inteligentni. Są dobrzy ludzie... Powodem powrotu [w tym roku] nie było takie, że zamierzam zrobić ostatnią próbę, aby osiągnąć wynik wyborczy, którego chcę!
Ile z tego wynika z tego, że chcesz być częścią rozmowy w przyszłym roku, niezależnie od tego, kto wygra wybory?
mam wiele różnych możliwości, czy to stand-up, czy pisanie, czy podcasting. Nie myślę, O, coś się stanie i muszę być w Comedy Central! Nie mam złudzeń co do tego, co to oznacza w szerszym kontekście. Lubię tworzyć rzeczy.
Rajd Trumpa na Madison Square Garden dostarczył mnóstwo materiału możliwego do wykorzystania w show. Rozwinąłeś temat jego planów deportacji. Dlaczego się skupiłeś na tym?
Jeśli istnieje jądro tego, co robią, to wskazywanie migrantów jako przyczyny naszej dystopijnej teraźniejszości. Zamiast działać w kierunku tego, co, myślę, jest dość osiągalnym, niezbyt skomplikowanym pomysłem naprawienia systemu imigracyjnego, zdecydowali się pójść nieco inną drogą, która polega na: "Wezmę ilość ludzi, której liczby nie znam i zmuszę ich do opuszczenia kraju." Zamiast podchodzić do tematu w sposób dorosły, usiąść i zakasać rękawy, to co on robi: Buduj mur. Wierć, dziecko, wierć. Jakby był typem naklejek na zderzak. Wszystkich deportować. Ok — jak to będzie wyglądało? W zasadzie będzie to "stop-and-frisk" dla całej Ameryki. I to jest odrażające. Istnieje sposób na ochronę suwerenności narodu, a jednocześnie traktowanie wszystkich jako ludzi. Wydaje się, że nie ma próby zrównoważenia tego, ponieważ to nie sprzyja demagogii.
Media koncentruje się na okropnych żartach, które zostały zrobione. Skup się na Trumpie, który miałby władzę. Skup się na facet, który mówi: "Zamierzam deportować wszystkich, korzystając z ustawy, którą użyliśmy do internowania Japończyków".
Jako część tego skeczu Daily Show, Jessica Williams wygłosiła prawdziwy wezwanie do wyborców, aby nie stawać się obojętnymi na, ani nie być rozproszonymi przez bzdury Trumpa.
Wszyscy to czujemy. To wyczerpujące. Ale w tym momencie, co tam z apatią.
Karen Read Opowiada Swoją Historię (Część 1): Proces o Morderstwo w Massachusetts
Karen Read Opowiada Swoją Historię (Część 2): Zbliża Się Nowy Proces w Massachusetts
Pracownik Apprentice zrywa milczenie na temat Trumpa: "Chciałby być dyktatorem".
Królowa Camilla Rozbija Swoje Jajka przez "20 do 30 minut"
Najlepsze Filmy z 2024 Roku, Do Tej Pory
Dlaczego Kampania Harrisa pisze do mnie jak opita ex?
Z Archiwum: Człowiek w lateksowym kombinezonie