Demokraci mają przewagę, ale Kamala Harris staje przed nowymi przeszkodami | Vanity Fair

25 Sierpień 2024 2407
Share Tweet

Partia Demokratów dobiegła końca. Po historycznym czterodniowym widowisku, które zaprezentowało nowe pokolenie gwiazd politycznych, a jednocześnie pokazało ograniczenia partii, wiceprezydent Kamala Harris przyjęła nominację Demokratów na prezydenta i wygłosiła poruszające przemówienie akceptacyjne. Ale co dokładnie zapamiętamy z Krajowej Konwencji Demokratów w 2024 r.?

Demokraci przeszli od partii politycznej kierowanej przez Joe Bidena, człowieka z dziesięcioleciami służby, który zbliża się do końca swojej kariery, do partii, która wprowadza na scenę młode, pełne życia, wschodzące gwiazdy, mówi redaktor naczelna Vanity Fair Radhika Jones. „Widzisz to w modzie; słyszysz to w głosach; słyszysz to w różnorodności środowisk”. Przekaz jest jasny, mówi: „To partia, która ma przyszłość. I myślę, że niekoniecznie można to brać za pewnik w partii politycznej. Nie sądzę, żeby Partia Republikańska mogła to brać za pewnik”. Jones i redaktor współpracujący z VF Ta-Nehisi Coates, który w tym tygodniu był w Chicago, byli w najnowszym odcinku Inside the Hive i omawiali choreografię Demokratów na konwencji i ograniczenia wielkiego namiotu, który partia przedstawiła jako koalicję prodemokratyczną. 

Coates relacjonował konflikt w centrum DNC w tym tygodniu, bez Palestyńczyka-Amerykanina, który dostał miejsce na scenie, a niezdecydowani delegaci protestowali wokół United Center, stanowczo wzywając do zawieszenia broni, zakończenia wojny w Strefie Gazy i embarga na broń dla Izraela. „W tej chwili istnieje sprzeczność w samym sercu tej konwencji, a mówiąc wprost, sprzeczność ta jest taka: masz kandydata na czele listy, który mógł się pojawić tylko dzięki pokonaniu amerykańskiego apartheidu” — mówi Coates. „Jednocześnie część administracji, która popiera to, co myślę — i znowu, wejdę na swoją mównicę — można słusznie nazwać reżimem apartheidu”. Obaj rozmawiali również o znaczeniu posiadania Harris na czele głównej listy partyjnej i o tym, co to oznacza dla przyszłości. Coates mówi, że nie wyobraża sobie kolejnego cyklu prezydenckiego bez naprawdę poważnego kandydata, który nie jest biały i prawdopodobnie nie jest mężczyzną. „Konsekwencje porażki dla kraju są również potencjalnie głęboko historyczne” — mówi Jones. „I dlatego presja na nią jest niewiarygodna, myślę. I trudno być pierwszym, a ona właśnie taka jest. I taka by była”.


POWIĄZANE ARTYKUŁY