"Narodziny mojego dziecka były tak traumatyczne, że ledwo byłem przytomny - nie mogłem uwierzyć, co nastąpiło potem" - OK! Czasopismo

11 Czerwiec 2024 2207
Share Tweet

OSTRZEŻENIE: Ten artykuł zawiera opisy okaleczeń podczas porodu, które niektórzy czytelnicy mogą uznawać za niepokojące.

Od momentu powitania na świecie swojego syna Leo w listopadzie 2021 roku, była gwiazda "Made In Chelsea" Louise Thompson dzieliła się swoim doświadczeniem z porodu. Po przejściu awaryjnej cesarskiej, która skończyła się wieloma komplikacjami, 34-latka odważnie opowiadała o doświadczeniu traumy urodzeniowej i rzucała na ten temat światło podczas wywiadów i w swojej nowej książce "Lucky: Learning To Live Again", dostępnej za £16.99.

Podobnie jak Louise, 34-letnia Lauren Prentice doświadczyła traumatycznego porodu 15 miesięcy temu, kiedy powitała na świecie swojego syna Tavi. Oto jej historia...

"Kiedy w pewien piątek pożegnałam się z moimi kolegami i zaczęłam urlop macierzyński, myślałam, że mam jeszcze kilka dni na przygotowanie. Miałam zaplanowaną sekcję cesarską na najbliższy czwartek, więc musiałam załatwić jeszcze kilka ostatnich rzeczy, takich jak ostateczne spakowanie torby do szpitala.

Ale wszystko się nagle zmieniło. W poniedziałek rano nagle obudziłam się o 5.00 rano z uczuciem pęknięcia. Próbowałam to zignorować, ale kiedy w końcu wstałam i poszłam do mojej łazienki, spojrzałam na dół i zdałam sobie sprawę, że krwawię. Krew po prostu zalewała mnie. Byłam przerażona.

Wezwałam swojego partnera i kazałam mu zadzwonić po karetkę, a po 10 minutach pojawiły się służby medyczne. Zostałam natychmiast dowieziona do szpitala, ale w momencie przyjazdu zaczęły wychodzić ze mnie ogromne skrzepy. Krew była dosłownie wszędzie.

Wszystko było jak we śnie. Od momentu, kiedy zdałam sobie sprawę, że krwawię, do momentu przybycia do szpitala, upłynęło wiele czasu. Nie zdążyłam nad tym pomyśleć, dopóki nie znalazłam się w drodze na salę operacyjną na pilną cesarską, a personel biegł ze mną na wózku. Mówiłam tylko 'Boję się. Naprawdę się boję', a jedna z położnych powiedziała 'robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby cię i twoje dziecko uratować'. Wtedy zrozumiałam, jak poważna była sytuacja.

Okazało się, że miałam odklejenie łożyska, a mój syn Tavi natychmiast trafił na OIOM, ponieważ miał problemy z oddychaniem. Tymczasem ja, po stracie ogromnej ilości krwi, ledwo była przytomna. Czułam się tak, jakbym właśnie wróciła z długiego międzykontynentalnego lotu i mocno odczuwałam zmęczenie. Pamiętam, że takie uczucie trwało kilka dni.

Po czterech dniach w szpitalu ze nowonarodzonym dzieckiem, pozwolono mi wrócić do domu. Następnego dnia musiałam wrócić na transfuzję żelaza, ale byłam niezmiernie szczęśliwa, że mogę być w domu.

Miałam naprawdę dużo wsparcia ze strony mojej rodziny i przyjaciół. Mam firmę o nazwie The Business Box, która jest subskrypcyjną usługą dla bizneswomen. Przyjaciółki, które dla mnie pracowały, przybyły do mojego domu jeszcze przed wypisem, aby upewnić się, że wszystko jest przygotowane. Nasza sprzątaczka także posprzątała całą krew - musiałam do niej napisać z szpitala, bo nie chciałam, żeby zobaczyła ten bałagan.

W kolejnych dniach i tygodniach były momenty, kiedy czułam się kompletnie przytłoczona. Teraz mój syn ma 15 miesięcy i ja od tamtego czasu nie byłam w mojej łazience. Planujemy przeprowadzkę, więc nie wiem, czy kiedykolwiek znowu wejdę do tej łazienki. Jednym z powodów, dla których się przeprowadzamy, jest fakt, że jest to zbyt przytłaczające do zniesienia, kiedy masz w swoim domu całe pomieszczenie, którego musisz unikać.

Podczas każdego płaczu Tavi, odczuwałam ból fizyczny, ponieważ przypominało mi to wszystko i czułam, że zawodzę go, ponieważ moje ciało go zawiodło.

W moim przypadku, zespół zdrowia psychicznego okołoporodowego był niesamowity i zaangażował się od razu, widząc jak traumatyczny był poród. Pielęgniarka odwiedzała mnie co kilka tygodni i przez kilka miesięcy uczęszczałam na spotkania grupy wsparcia dla matek cierpiących na depresję poporodową lub lęk. Było to dla mnie bardzo pocieszające miejsce.

Zdiagnozowano u mnie PTSD, depresję poporodową i lęk poporodowy jako wynik porodu. Otrzymałam terapię EMDR, którą zaczęłam, gdy Tavi miał sześć miesięcy. Było to bardzo trudne do przejścia, ale terapia przyniosła efekt i wywarła ogromną różnicę.

Powiedziałabym, że jestem 100 razy lepiej, niż byłam rok temu. Punktem zwrotnym był moment, gdy skończył rok. W ciągu tego pierwszego roku było wiele rzeczy, które były naprawdę trudne, na przykład za każdym razem, gdy zachorował, cofało mnie to do początku. Musieliśmy kilka razy jechać karetką do szpitala i to było naprawdę trudne. Kilka razy byliśmy na izbie przyjęć z nim i to było ciężkie.

Dzięki terapii EMDR zdałam sobie sprawę, że porody nie zawsze mają taki przebieg jak mój. Mimo to, uważam, że druga ciąża byłaby dla mnie trudna, ponieważ obawiałabym się, że zdarzy się to samo, a skutki będą jeszcze gorsze. Naprawdę chciałabym mieć kolejne dziecko i mam nadzieję, że będziemy na tyle szczęśliwi, że uda nam się to w przyszłości, ale zdaję sobie sprawę, jak ryzykowne to jest.


POWIĄZANE ARTYKUŁY