Czy demokracja w USA jest w zaniku? Oto, co mówi nauka.

19 Październik 2024 1627
Share Tweet

Rynek amerykański jako wzór demokracji wydaje się się zachwiać. W ankiecie przeprowadzonej wcześniej w tym roku prawie trzy czwarte respondentów z USA zgodziło się, że demokracja w tym kraju "kiedyś była dobrym przykładem do naśladowania przez inne kraje, ale tak nie jest od kilku lat." Ludzie z innych miejsc wydają się podzielać tę opinię. 

Większość respondentów z Kanady, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Japonii i Korei Południowej również zgadzała się z tym stwierdzeniem. Pomóż nam poprawić się, biorąc udział w naszej 15-pytaniowej ankiecie czytelników. Ponad 60 procent respondentów z USA w innej ankiecie, z grudnia 2023 roku, uważa, że demokracja w Ameryce jest zagrożona, w zależności od wyniku nadchodzących wyborów prezydenckich. 

Respondenci Republikanie uważają, że kandydaci Demokratów zagrażają systemowi i odwrotnie. Teraz wyborcy stoją przed nadciągającym widmem ataku na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku, w którym zwolennicy byłego prezydenta Donalda Trumpa próbowali zatrzymać certyfikację wyborów z 2020 roku. Echa tego wydarzenia sprawiają, że wielu zastanawia się, czy tegoroczne wybory 5 listopada będą wolne, uczciwe i zakończą się pokojowym przekazaniem władzy. Ważnym wskaźnikiem, na który zwracają uwagę politolodzy, jest tzw. Varieties of Democracy, czyli V-Dem - który opiera się na idei wolnych i uczciwych wyborów - pokazuje lekkie obniżenie stanu demokracji w USA w ciągu ostatniej dekady (SN: 11/4/16). Politologowie korzystający z tego narzędzia nie zgadzają się co do sposobu interpretacji tego spadku. Jednak wychwycenie erozji demokracji we wczesnym stadium jest kluczowe dla naprawienia kursu - twierdzi politolog Rachel Beatty Riedl z Uniwersytetu Cornell. "To naprawdę ważne, aby zwracać uwagę na te drobne spadki." 

Aby zrozumieć stan demokracji w USA, redakcja magazynu Science News zadała ekspertom pięć pytań. Politolodzy od dawna spierali się, czy demokracja to kwestia rodzaju - kraj jest albo demokratyczny, albo nie - czy też stopnia. Ok. 30 lat temu politolog Adam Przeworski z Uniwersytetu w Nowym Jorku argumentował, że demokracja istnieje, gdy rządząca partia bezkrwawo oddaje władzę zwycięskiej partii po przegranej w wyborach. "Demokracja to system, w którym rządy [siedzące] przegrywają wybory" - mówi Przeworski. Wyniki liberalnej demokracji w USA zmierzały w górę od 1900 roku, choć były też spadki. 

Politolodzy mają różne zdanie, czy spadek w ostatnich latach jest powodem do zmartwienia. Prostota tej binarnej definicji pozwala na łatwe pomiar, ponieważ wybory i ich następstwa są łatwo obserwowalne. I ten test przetrwał próbę czasu. "Faktycznie działa dobrze większość czasu" - mówi Daniel Pemstein, politolog z North Dakota State University w Fargo. Ale test Przeworskiego ma ograniczenia. Nawet gdy wprowadzał swoje miary w latach 90-tych, miał trudności z klasyfikacją niektórych krajów - takich jak Botswana. "Botswana była i nadal jest krajem o względnej wolności, wolności prasy, wolności związków. 

Regularnie odbywają się wybory. Wybory nie są kwestionowane przez żadnych obserwatorów, a mimo to zawsze wygrywa ta sama partia" - mówi Przeworski. "Nie było więc sposobu, abyśmy wiedzieli, co by się stało, gdyby przegrali. Czy przyjęliby porażkę, czy nie przyjęliby porażki?" Dziś miara Przeworskiego pokazuje, że takie trudne do sklasyfikowania kraje zwiększają się, co on podejrzewa, że wynika z globalnej tendencji odchodzenia od demokracji. Ale przyznaje, że takie niewielkie zmiany są trudne do uchwycenia jednostkową miarą. Wielu politologów polega na metrykach, które traktują demokrację jako istniejącą wzdłuż kontinuum. 

Projekt V-Dem pozwala badaczom i decydentom ocenić system rządów kraju w różnych wymiarach, w tym poziom nierówności, czy obywatele czują się wysłuchani oraz czy obecne są i jak silne są systemy kontroli i równowagi. Wszystkie te mierniki opierają się na wyborach demokratycznych - mówi Michael Coppedge z Uniwersytetu Notre Dame w Indianie i główny inwestygator projektu. Indykatorem V-Dem dotyczącym demokracji wyborczej koncentruje się na okresie wyborczym, w tym na darmowych i uczciwych wyborach oraz innych warunkach towarzyszących wydarzeniu, takich jak wolność prasy, poszanowanie swobód obywatelskich, prawo do organizacji i szerokie prawo wyborcze. 

Bardziej rygorystyczny i powszechnie używany indeks V-Dem dotyczący "demokracji liberalnej" obejmuje te czynniki i dodaje dokładną analizę lat między wyborami, zwłaszcza systemy kontroli i równowagi w kraju.System używany przez V-Dem do pomiaru zdrowia demokracji zawiera pewną subiektywność. Politolodzy z krajów na całym świecie dostarczają ocen dla pytań dotyczących sprawowania rządów, takich jak przemoc i ingerencja w wybory, szacunek władz wykonawczych dla konstytucji i bezstronność urzędników publicznych. Ich odpowiedzi wahają się od 0 dla najgorszego zachowania do 5 dla najlepszego. Następnie badacze V-Dem przeliczają te odpowiedzi, aby obliczyć wyniki, w skali od 0 do 1 (najbardziej demokratyczne), dla każdego indeksu, który śledzi, w tym dla demokracji wyborczej i liberalnej. 

Politolodzy nie muszą wyjaśniać racjonalności każdej oceny, ale analitycy mogą patrzeć na wyniki w kwestionariuszu, które się zmieniały w ciągu czasu, aby zrozumieć ich proces myślowy, mówi Coppedge. „Nasze dane są bardzo dobre do śledzenia zmian wewnątrz krajów w czasie”. W Stanach Zjednoczonych wynik demokracji liberalnej był wyraźnie rosnący od 1900 roku, pierwszego roku w indeksie. 

Ale wyniki ostatnio spadły — z 0,85 w 2015 r. do 0,77 w 2023 r. Spadek wyników jest powiązany z odpowiedziami w badaniu związane z przemocą w okresie wyborów, postrzeganiem, że partie opozycyjne nie mogą sprawować nadzoru nad partią rządzącą, oraz osłabieniem systemu kontroli i równowagi władz. Coppedge przytacza kilka wydarzeń z ostatnich kilku lat, które mogą pomóc w zrozumieniu myśli ekspertów oceniających, w tym wysiłki w niektórych stanach mające na celu uniemożliwienie skazanym na więzienie głosowania nawet po odbyciu kary oraz partyjne wysiłki blokowania nominatów na Sędziów Sądu Najwyższego. Wielu politologów uważa zdarzenia z 6 stycznia 2021 r. za szczególnie niepokojące. 

W tym dniu zwolennicy Trumpa, którzy odmówili aktptacji zwycięstwa Joe Bidena w listopadzie, wtargnęli do Kapitolu, aby obalić wyniki wyborów. „To dosyć oczywista próba podważenia demokracji”, mówi Coppedge. Wynik USA w demokracji liberalnej pozostaje na równi z krajami takimi jak Wielka Brytania, która także uzyskała 0,77 w 2023 r., oraz Kanada, która uzyskała 0,76. Ale badacze, tacy jak Riedl, twierdzą, że nawet niewielkie spadki wyników wymagają poważnej uwagi, ponieważ precyzyjne określenie momentu, w którym kraj zaczyna zmierzać w kierunku autokracji jest trudne, ale kluczowe dla zapobieżenia dalszemu cofaniu się. I spadek USA jest częścią większego globalnego przesunięcia w kierunku autokracji w ciągu ostatniej dekady, twierdzą badacze V-Dem w swoim raporcie rocznym z 2024 roku. 

Ponad 70 procent populacji świata, czyli 5,7 miliarda osób, żyło w autokracjach w 2023 r., w porównaniu z 50 procent w 2003 r., stwiedzil zespół. Początkowe wyniki demokracji wyborczej dostarczają dalszych dowodów na globalny spadek demokracji. W 2003 r. 11 krajów przechodziło do autokracji. W 2023 r. ta liczba niemal się potroiła, osiągając 42. Ale niektórzy badacze kwestionują te ustalenia. Wcześniej w tym roku, para politologów stwierdziła, że nie ma trendu globalnego cofania się. Andrew Little z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Anne Meng z Uniwersytetu Wirginii w Charlottesville skwantyfikowali rzekomo obiektywne mierniki demokracji (w przeciwieństwie do bardziej subiektywnego indeksu V-Dem), w tym miarę przegranych przez urzędujących na wyborach Przeworskiego, a także ograniczenia władz wykonawczych i ataki na prasę. 

Na świecie jest ponad 200 krajów, które w danym momencie, takie jak Węgry i Wenezuela dzisiaj, przechodzą przez cofanie się demokracji. Ale nie czyni to trendu, napisali w kwietniu Meng i Little w PS: Political Science & Politics. „Powszechne twierdzenie, że przeżywamy okres masowego globalnego spadku demokracji, nie znajduje jasnego wsparcia w dowodach empirycznych”. Meng i Little wstrzymują się od komentowania, czy Stany Zjednoczone przeżywają okres spadku demokratycznego. Ale spekulują, że intensywne relacjonowanie o rzekomym spadku może wpływać na ocenę ekspertów, takich jak oceniający V-Dem. Ale Coppedge i jego zespół twierdzą, że nie znaleźli zbyt wielu dowodów na takie uprzedzenia. Cztery rodzaje zagrożeń — polaryzacja, konflikt o to, kto należy do społeczności, nierówności ekonomiczne i wywyższanie władz wykonawczych (przekroczenie uprawnień prezydenckich) — zagrażają demokracji USA w różnych momentach w historii kraju, zgodnie z politologami Suzanne Mettler z Uniwersytetu Cornell i Robertem Liebermanem z Uniwersytetu Johns Hopkins. Oto przyjrzenie się przeszłym konfrontacjom z autorytaryzmem kraju, opisanym w książce z 2020 r. 

Mettler i Liebermana, Four Threats. Nie ważne, jak się oblicza lub interpretuje globalne trendy, szanse na przejście Stanów Zjednoczonych w stronę autokracji są wyjątkowo niskie — twierdził w 2023 r. w Comparative Political Studies politolog Daniel Treisman z UCLA. Dane V-Dem sugerują, że zarówno bogactwo, jak i czas chronią kraj demokratyczny przed powrotem do autokracji. Żadna demokracja w zbiorze danych, która przetrwała ponad 43 lata, nigdy nie zawiodła, zauważa Treisman.

Praca Treismana opiera się na długotrwałym obserwowaniu polityków, że kapitalizm i bogactwo, jakie generuje taki system, są powiązane z demokracją. Jednak trendy ostatnich kilku dziesięcioleci wskazują, że to powiązanie może słabnąć - argumentowali Riedl i jego koledzy w preprint z 2023 roku w "World Politics".

Treisman nie uwzględnił krajów, które zdemokratyzowały się w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci, i przyjął wąskie podejście do zrozumienia procesu autokratyzacji - mówi Riedl. "Treisman i inni zazwyczaj skupiają się na pełnej zmianie reżimu, śmierci demokracji, co jest faktycznie bardzo rzadkie."

Subtelne środki, które analizują osłabianie systemów demokratycznych, malują bardziej złożony obraz. Zespół Riedla przeanalizował ponad 100 epizodów erozji demokracji we wszystkich krajach w zbiorze danych V-Dem od 1990 roku. Trzydzieści osiem spośród 202 krajów w zbiorze danych doświadczyło statystycznie istotnych redukcji wyników demokracji. Około połowy z tych krajów przekroczyło poziomy bogactwa uważane za chroniące przed taką erozją.

Politycy zazwyczaj skupiali się na siłach stabilizujących demokracje w społeczeństwach kapitalistycznych, takich jak bogactwo, edukacja i praca, mówi Riedl. Ale mniej zwracali uwagę na siły destabilizujące kapitalizmu, głównie endemiczną nierówność. Ta nierówność, w połączeniu z polaryzacją - zarówno przyczyną, jak i skutkiem cofania się - pomaga promować populistycznych liderów obiecujących uczynienie systemu odpowiednim dla zwykłych ludzi, niezależnie od tego, czy proponowane rozwiązania przestrzegają zasad demokratycznych, mówi Riedl. Tacy populistyczni liderzy mogą objąć władzę w wyniku legalnych wyborów, ale następnie dążyć do autokratycznych celów, osłabiając systemy kontroli i równowagi.

Na przykład Węgry wydawały się stabilną demokracją w latach 90. i 2000., z wynikami liberalnej demokracji powyżej 0,7. Wyniki te zaczęły gwałtownie spadać, gdy Viktor Orbán został premierem w 2010 roku, spadając do nieco ponad 0,3 do 2023 roku. Orbán spędził lata nadszarpując niezależność sądów, dążąc do podporządkowania systemu sądowniczego partii rządzącej, obsadzając sądy stronniczymi sędziami i przedłużając ograniczenia kadencji sądowych.

"Zmiana składu sądów to naprawdę istotny sposób na autorytaryzm" - mówi Riedl.

W Stanach Zjednoczonych cztery czynniki mogą wywołać cofanie się demokracji, napisali w marcu politycy Suzanne Mettler z Uniwersytetu Cornell i Robert Lieberman z Uniwersytetu Johns Hopkins w Annals of the American Academy of Political and Social Science. Są to polarizacja, konflikty dotyczące przynależności, nierówności ekonomiczne i aggrandyzacja wykonawcza.

Styczeń 2021 roku, w którym wszystkie cztery czynniki po raz pierwszy zbiegły się w historii Stanów Zjednoczonych, stanowił szczególnie niepokojące zagrożenie, ponieważ narusza on zasadniczą zasadę Przeworskiego o pokojowym przekazie władzy jako rdzeniu demokracji - mówi Mettler. "Musisz zaakceptować wynik i pozwolić zwycięzcy rządzić. A jeśli odchodzisz od tego, po prostu nie masz demokracji."

Odowdzenie i wykorzystanie punktów odporności, takich jak sądy, parlamenty czy żywa niezależna prasa, są kluczowe dla wzmocnienia demokracji - tak twierdzą eksperci.

Na przykład w Brazylii sądy stwierdziły, że były prezydent Jair Bolsonaro nadużył swojej władzy, gdy twierdził, bez dowodów, że system wyborczy w kraju został sfałszowany przed swoją przegraną w 2022 roku z Luizem Inácio Lulą da Silvą. W czerwcu 2023 roku sędziowie zablokowali Bolsonaro przed ubieganiem się o reelekcję do 2030 roku.

Nawet gdy wyborcy wierzą, że kontrole i równowaga są słabe, ich głosy, w połączeniu z silnymi mediami, mogą odstraszyć zagrożenia - mówi Riedl. W 2023 roku współautorstwała 15 dogłębnych studiów przypadku krajów, które wykazywały oznaki autokratyzacji dla Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego.

Koreą Południową, na przykład, pokazuje potrzebę ciągłej czujności. Kraj ten odzyskał wolę autorytarną w ostatniej dekadzie, ale nadal oscyluje między regresem demokratycznym a odzyskiem, zgodnie z projektem V-Dem.

Wynik kraju wzrósł z 0,6 w 2014 roku do 0,8 kilka lat później, częściowo z powodu intensywnej ekspozycji mediów i relacji ówczesnej prezydent Park Geun-hye w gigantycznym skandalu korupcyjnym. Ta relacja wywołała miesięczne manifestacje świecowe domagające się impeachmentu Park. Niezależne Narodowe Zgromadzenie kraju złożyło impeachment Park w grudniu 2016 roku. W marcu 2017 roku sądy podtrzymały impeachment i zmusiły Park do ustąpienia. Jednak ostatnie raporty pokazują, że wyniki kraju wróciły teraz do zakresu 0,6 z powodu karanie aktualnej administracji członków poprzedniej administracji prezydenckiej.

Stany Zjednoczone mają silne punkty demokratycznej odporności - mówi Coppedge. Wśród nich można wymienić potężne, niezależne media i organizacje społeczeństwa obywatelskiego, intensywną rywalizację między partiami politycznymi oraz zaangażowanie społeczności na wszystkich szczeblach w procesie, czy to poprzez zapoznanie się z poglądami kandydatów, wspieranie kandydatów poprzez działania takie jak canvassing oraz telefonowanie, a przede wszystkim poprzez głosowanie. "Instytucje i liderzy rządowi" - mówi Riedl - "mogą być umocnione jako agenci demokracji, gdy otrzymają pchnięcie od dołu".


POWIĄZANE ARTYKUŁY