Po ataku drogowym w Islamabadzie Taha Siddiqui uciekł do Francji - i stworzył miejsce spotkań dla wszystkich | Vanity Fair

Kilka lat temu pakistański dziennikarz Taha Siddiqui uważał, że największym zagrożeniem dla niego jest zabójstwo przez wojsko swojego kraju. Sytuacja się zmieniła. "Teraz groźba to po prostu pijany człowiek", żartuje lekko, "co jest łatwiejsze do zarządzania."
To piątkowy wieczór w lipcu w Paryżu, a bar Siddiquiego, The Dissident Club, zaraz otworzy się. Siddiqui żartuje, gdy sprząta brudne kieliszki z poprzedniej nocy.
Siddiqui, 41-letni, nosi długie bokobrody i kozaka, ironiczny uśmiech i kapelusz fedora. Kapelusz stał się pewnego rodzaju uniformem dla Siddiquiego, który mówi, że zaczął je nosić, gdy otworzył bar w 2020 roku. "To taki rodzaj osobowości dla barmana", mówi. "I nie mówią „Assalamu alaikum”", dodaje, odnosząc się do arabskiego pozdrowienia powszechnie wymienianego przez muzułmanów.
W 2006 roku Siddiqui rozpoczął swoją karierę w krajowych mediach, szybko przechodząc do relacjonowania dla międzynarodowych mediów, w tym France 24 i The New York Times. W 2014 roku zdobył prestiżową nagrodę Albert Londres Francji, nazwaną od jednego z pionierów dziennikarstwa śledczego. Większość relacji Siddiquiego skupiała się na potężnym wojsku Pakistanu. "I wojsko tego nie lubiło", tłumaczy po prostu.
W 2018 roku, gdy Siddiqui był w drodze na lotnisko w Islamabadzie, grupa mężczyzn zatrzymała jego taksówkę, pobili go i próbowali porwać. Udało mu się uciec z samochodu, przebiec na przeciwny pas ruchu i wskoczyć do innej taksówki, a następnie ukrywać się w rowach wzdłuż autostrady, aż dotarł do drogi serwisowej, gdzie wsiadł do kolejnej taksówki i pojechał do posterunku policji. Wkrótce potem Siddiqui, jego żona i ich syn uciekli z Pakistanu do Francji, gdzie od tamtej pory żyją jako uchodźcy. "Istnieje moje życie przed wygnaniem i moje życie po wygnaniu" - mówi Siddiqui.
Dla Siddiquiego wszystko sprowadza się do tego ataku, który uważa za zorganizowany przez wojsko. (Rząd zaprzeczył jak ...Siddiqui zaczerpnął inspirację z paryskich literackich kawiarni, które pisarze odwiedzali na początku XX wieku. Oprócz muzyki na żywo, bar często gości dyskusje na temat książek i kwestii praw człowieka; Airbnb wpisało go jako doświadczenie w Paryżu. Wystawiona jest również własna książka Siddiquiego, powieść graficzna zatytułowana Klub Dysydentów: Kronika Pakistańskiego Dziennikarza na Wygnaniu. Pierwotnie napisana po francusku, została opublikowana w języku angielskim wcześniej w tym roku.
Wieczorem, w którym mnie odwiedza, kilku przyjaciół na wygnaniu Siddiquiego przestaje, m.in. Rateb Noori, dziennikarz na wygnaniu z Afganistanu. Noori przeniósł się do Paryża po upadku Kabulu pod rządem Talibów w 2021 roku. "Nawet teraz, gdy mam wolną godzinę, pierwsze miejsce, o którym myślę, to Klub Dysydentów" mówi Noori, który pracuje w Agence France-Presse. Noori nie sądzi, że gdziekolwiek indziej niż tylko w Kabulu poczuje się kiedykolwiek jak w domu, ale nadal wraca do baru ze względu na ludzi. "Mogę z nimi się utożsamić" mówi. "Przeżyli prawie to samo". Inni wygnańcy wskazują konkretnie na Siddiquiego. "Taha ma empatię. Jest bardzo gościnny" mówi rosyjska filmowiec Taisiya Krugovykh.
Wieczorem jest gorąco w stolicy Francji, gdzie klimatyzacja wciąż nie jest zapewniona. Kilka wentylatorów stara się zmniejszyć saunopodobną temperaturę w barze. Na żywo zagra muzyka jazzowa, w której udział biorą gitary, kontrabas, a w końcu trąbka, która rozpoczyna sie później wieczorem, gdy bar zapełnia się większą liczbą klientów. W inne wieczory jeden z barmanów - wygnany rosyjski muzyk o nazwisku Slava Ipatov - gra na saksofonie.
Siddiqui natknął się na jazz, gdy pierwszy raz przeprowadził się do Paryża, i szybko się w nim zakochał. "Jazz to muzyka dysydentów. Ma swoją własną historię dysydentów" mówi. Stojąc na chodniku wśród grupy gości, Siddiqui długo zaciąga się papierosem, zanim zgasi go w przepełnionej popielniczce. "Być może to związane z moją traumą, ale jazz naprawdę mnie uspokaja" mówi.
Krótko przed drugą nad ranem większość gości opuściła już bar na noc. Siddiqui zanosi szklanki, które goście zostawili na zewnątrz i stawia je na barze, aby zostały wyczyszczone przed ponownym otwarciem baru następnego wieczora. Unosząc ostatni łyk piwa, Siddiqui zwraca uwagę, że to był stosunkowo spokojny wieczór. Inne, mówi, są bardziej pełne życia. "Jestem dysydentem dzielnicy" - mówi Siddiqui.
Napisane białym pismem na czerwonym zewnętrzu baru jest fragmentem urdu poezji Habiba Jaliba, pakistańskiego poety, który był więziony za rządów dyktatur wojskowych w latach 60. i 80. Dwójka pozostałych pijaków - sąsiad mieszkający obok i student iracki - na zmianę palą papierosy na chodniku. Siddiqui tłumaczy wiersz na język angielski, podkreślając jedną linię: "Nigdy nie nauczyłem się pisać z pozwoleniem". Następnie Siddiqui zamyka bar, szybko żegna się, wsiada na swojego rowerka i znika w noc.
Dakota i Elle Fanning, Razem nareszcie
Charlie Kirk, Odkupiony przez Media
Wspominając Roberta Redforda
Zobacz Wszystkie Sylwetki z Czerwonego Dywanu na Emmys 2025
Najlepiej Ubierane Gwiazdy na Emmys 2025 roku
Wszyscy Zwycięzcy z Emmys 2025
Odczytując Wiadomości domniemanego Mordercy Charlie Kirk
Jessica Buttafuoco i Cena Sławy
Exluzywne: Emma Heming Willis i Bruce Willis w Domu
Z Archiwum: W Colberta Mamy Nadzieję.
POWIĄZANE ARTYKUŁY
× zamknij