Mój narzeczony zostawił mnie na ołtarzu - on znalazł mi moją prawdziwą miłość - OK! Magazine
Kiedy narzeczony Kayley Stead zniknął kilka godzin przed jej ślubem, była załamana - ale odważnie przeszła do przyjęcia i teraz mówi, że to była szczęśliwa ucieczka, która doprowadziła ją do miłości jej życia. Tutaj opowiada swoją historię OK!
'Gdyby ktoś powiedział mi 16 września 2022 roku, że kiedyś będę szczęśliwsza niż kiedykolwiek, nie jestem pewna, czy uwierzyłabym. Ten dzień powinien być moim dniem ślubu. Poprzedniego dnia pożegnałam się z moim narzeczonym, a ostatnie, co powiedział było: „Nie mogę się doczekać, aby cię jutro zobaczyć”, a ja żartobliwie odpowiedziałam: „Będę tą w białym”.
Ale tego ranka, o 7:30, gdy malowałam się, jeden z drużbów zadzwonił i powiedział mi, że Kallum zniknął i nie mieli pojęcia, gdzie poszedł.
Płakałam, ale odmówiłam uwierzyć, że odszedł w ten sposób. Przez kolejne cztery godziny wahałam się między rozpaczą a nadzieją. Nikomu nie powiedziałam oprócz mojego ślubnego świadka, aby nie był oceniany, gdyby się pojawił.
Ale o 11:30 dzwonił jego tata i powiedział mi, że Kallum jest w Portsmouth, ponad cztery godziny jazdy stąd. Nie było szans, że zdąży na 13:30. Wtedy się załamałam.
Byliśmy razem od momentu, kiedy poznaliśmy się w barze karaoke w listopadzie 2018 roku. Myślałam, że będzie to jednonocny romans, bo mieszkał w Portsmouth i tylko odwiedzał znajomych w Swansea, ale gdy żartowaliśmy i śmialiśmy się następnego ranka na śniadaniu, było jasne, że to było coś więcej.
Mieliśmy związek na odległość przez pierwsze cztery miesiące, potem wprowadził się do mojego mieszkania w marcu 2019 roku. Byłam osiadła w mojej pracy jako urzędniczka ubezpieczeniowa i opiekowałam się niepełnosprawną mamą, więc było logiczne, że to on się przeprowadził.
W sierpniu 2020 roku oświadczył się. Napisał mi, że chce zabrać mnie na spacer nad morze, a gdy tam byliśmy, dał mi piękny diamentowy pierścionek, mówiąc mi, że został on dostosowany specjalnie dla mnie. Byłam przytłoczona myślą, jak wiele włożył w to i natychmiast powiedziałam tak.
Znaleźliśmy idealne miejsce w The Gower - hotel z widokiem na morze - i zaczęliśmy planować dla 150 gości. Wróciłam do tych miesięcy między jego romantyczną propozycją a naszym dniem ślubu i nadal nie mogę znaleźć żadnych wskazówek, że byłby cokolwiek innego niż zobowiązany do naszego małżeństwa. Jedyną rzeczą, która pociesza mnie, jest to, że nikt inny także nie zauważył żadnych oznak.
Ale byliśmy tam, w dniu, bez pana młodego. Miałam przy sobie dziewięć druhen na wiadomość i przez moje łzy wpadł mi pomysł. Że byłoby głupio trwonić całe to pieniądze - wydaliśmy około 12 000 funtów - i powinniśmy kontynuować aspekt imprezy związanej ze ślubem i tak zrobimy.
Zapytałam je, czy byłoby to żałosne, i każda z nich mnie zachęciła. Więc moje makijaż był ponownie nałożony i zrobiliśmy to.
Poszliśmy do hotelu. Nie mogłam przekonać się, żeby wejść do pomieszczenia na ceremonię, ale mój brat i siostrzeńcy wyszli. Płakali i przytulili mnie najmocniej. Potem odprowadzili mnie wokół dziedzińca, gdzie znajdował się namiot.
Podeszłam do drużbów i świadka. Obydwoje byli bardzo smuci, ale zaprosiłam ich do zostania. I oni, oraz moje druheny, wprowadzili mnie do namiotu przy dźwiękach piosenki Lizzo „Good As Hell”.
Nigdy wcześniej nie czułam tyle wsparcia i miłości w jednym pomieszczeniu. Nie mogłam jeść, ale piłam! I uderzyliśmy w tort zamiast go kroić.
Jego rodzina nie została, ale cała moja została i to był niesamowity wieczór. Wahałam się między śmiechem i płaczem. Mały fragment mnie szedł naprzód w nadziei, że może zmądrzeje i pojawi się.
Tego wieczoru moje dwie najlepsze przyjaciółki spały ze mną w apartamencie dla gości. Następnego ranka dotarło do mnie - on naprawdę nie przyszedł, a może najgorsze ze wszystkiego, był zbyt tchórzliwy, żeby się ze mną skontaktować. Do dzisiaj nie zrobił tego, poza tekstem, w którym prosił mnie, żebym zrobiła to, co właściwe, i zwróciła mu część jego rzeczy! To, co uważam za niewybaczalne, sprawiło, że trudniej mi było iść naprzód. Nie mogę zrozumieć, dlaczego zdecydował się nie poślubić mnie, ale przede wszystkim dlaczego miał tak małe uczucia względem mnie, że nie wyjaśnił tego osobiście.
Następne kilka tygodni minęły w zamieszaniu pakowania jego rzeczy, złości i smutku. Dwa miesiące po naszym dniu ślubu postanowiłam sprzedać mój pierścionek. Mój znajomy zaniósł go do jubilera i okazało się, że był tak fałszywy jak on - i warty tylko 30 funtów.
Cała ta sytuacja sprawiła wrażenie szopki. Nie obchodziła mnie wartość, ale obchodzi mnie to, że zrobił wielkie zamieszanie o to, że był u jubilera, aby go dla mnie zmienić. To były wszystko kłamstwa - diamenty były fałszywe. Pomogło mi to jednak się otrząsnąć. Jeśli mężczyzna mógł mi powiedzieć tak duże, jawne kłamstwo, to miałam szczęście, że się udałam.