Danielle Macdonald jest teraz na topie

05 Kwiecień 2024 2930
Share Tweet

Wydaje się, że fani i krytycy nie mogą się nacieszyć Danielle Macdonald. Australijska aktorka jest znana ze swojej przełomowej roli „Pati” w Patti Cake$ wytwórni Fox Searchlight, a także ze swojego występu u boku Jennifer Aniston w Dumplin', i obecnie można ją zobaczyć w drugim sezonie The Tourist na Netflixie. Choć wciąż spływają na nią pochwały, 32-letnia aktorka, która poza zawodem chętnie odpoczywa jako "Dani", z zamiłowaniem szuka najlepszego wegańskiego jedzenia w L.A. ze swoimi przyjaciółmi, jest najbardziej zaskoczona sukcesem.

Jest ekscytujące. To jedna z tych rzeczy...ale jest też dość dziwne.

Pierwszy sezon miał swoją premierę kilka lat temu i zrobił furorę w Wielkiej Brytanii i Australii. Potem zrobiliśmy drugi sezon, a ja nigdy nie sądziłam, że zostanie pokazany w Stanach Zjednoczonych, ani nawet, że dostanie tam dystrybucję.

To jest coś niespodziewanego i fajnego, że znalazł swoją publiczność tutaj, szczególnie że pierwszy sezon jest bardzo australijski, a autorami są Brytyjczycy. Są tam charakterystyczne dla Australii zwroty i jest to świetne, gdy serial może trafić do Ameryki i ludzie nadal go rozumieją i cieszą się z niego.

Nigdy nie wiadomo, czy bariera kulturowa będzie otwarta. Ale to jest niesamowite. Potem, podobnie z drugim sezonem, jest bardzo irlandzki. To fajne, że trafia do innych krajów. To zawsze jest coś ekscytującego. Mam wrażenie, że stajemy się coraz bardziej globalnym społeczeństwem. Miło jest oglądać więcej prac z całego świata.

Tak, na pewno. Zawsze fajnie jest rozmawiać o serialach.

Kiedy ten serial się pojawiał, ja kręciłam inny. To było szalone. Każdego dnia wolnego mówiłam sobie: "Dobra, zmieńmy biegi i wróćmy do tego serialu!" To zabawne, bo twoje myśli są dosłownie w dwóch różnych światach.

Ostatnio skończyłam pracę nad serialem The Last Anniversary, co było naprawdę fajne. Skończyłam zaledwie kilka tygodni temu, więc niedawno wróciłam do miasta. Kręciliśmy go w Australii i jest australijski. Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś, co było czysto australijskie. Nawet The Tourist miał brytyjskich scenarzystów i został pierwotnie zlecony przez BBC, więc było fajnie robić coś, co było w pełni australijskie. To był mój pierwszy raz. Było fajnie.

Także skończyłam film If I Had Legs, I'd Kick You w zeszłym roku. Mam te dwa projekty, które w końcu zostaną pokazane. Nie mam pojęcia kiedy, ale to jest ekscytujące. Ostatni rok był bardzo intensywny, byłem w różnych miejscach i miałem okazję pracować na całym świecie, co zawsze jest ekscytujące. Podróże są fajne, ale teraz cieszę się, że wróciłem do domu i mogę obejrzeć wszystko, czego nie zdążyłem zobaczyć w ostatnim roku.

To trudne! Jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy podczas powrotu do domu jest to, że nie mogę się doczekać rutyny, która będzie moja! To jest tak ekscytująca perspektywa, bo podczas kręcenia jesteś całkowicie zależny od czyjegoś harmonogramu, a nigdy naprawdę nie wiesz, jaki jest twój harmonogram, dopóki nie upłynie 12 godzin przed. Tak to działa. Czekasz na listę obecności wieczorem. To jest trochę szalone, ale zawsze musisz być gotowy na niespodziewane i wiedzieć, że nie możesz robić wielu planów, bo będą się zmieniać.

Staram się utrzymać jak najwięcej rutyny. Myślę, że dla mnie jest niezbędne codzienne wykonywanie jakiegoś rodzaju ćwiczeń dla mojej jasności umysłu. I to jest celem bardziej niż cokolwiek innego, szczerze mówiąc. Czasami, gdy pracujesz naprawdę długo, od rana do późnego wieczora, na wszystko co masz czas to prysznic po nauce kwestii. A potem musisz wstać bardzo wcześnie następnego dnia.

Przynajmniej muszę iść na długi spacer. Mogę uczyć się swoich kwestii podczas spaceru; mogę doganiać ludzi na telefonie podczas spaceru. Mam wrażenie, że mogę nadal coś robić podczas spaceru, ale przynajmniej jestem na zewnątrz, w przyrodzie i robię jakąś formę ćwiczeń fizycznych, coś, co pomaga mojej jasności umysłu.

Jeśli mogę zrobić jakiś trening, zawsze to fajne, żeby się trochę wyszaleć. Mój harmonogram nie zawsze na to pozwala. Staram się także zawsze utrzymać rutynę przed snem. Nie zrozum mnie źle, czasami wracasz o 3 czy 4 rano po nocnej zmianie, więc regularny harmonogram snu nie wchodzi w grę. Staram się tylko utrzymać jakiś rodzaj rytuału, myję twarz, myję zęby.

Czasami robię również masaż twarzy. To brzmi naprawdę absurdalnie, ale uwielbiam robić pięciominutowy domowy masaż. Nic wyrafinowanego; myślę, że to jest miłe, aby mieć tę codzienną rutynę, w każdej formie.

Najbardziej podoba mi się w L.A., że pogoda jest dość przewidywalna, więc możesz wyjść na zewnątrz. Uwielbiam przyrodę; staram się robić wszystko, co mogę, na świeżym powietrzu.

Occasionally, I’ll do a full-body massage. I feel like I don’t treat myself to massages enough though. Every time I go, I’m so relaxed and so happy…I should do it more. There is also a place near me that does ice baths. You go sit in a sauna for a bit and then you do an ice bath. It’s mentally challenging, and I love it.

What else do I do? I’m vegan and I really like organic products. So, I guess that puts me in the wellness scene by default in some ways!

I’m also a lot better with my skin-care routine when I’m home. There’s a Credo really close to where I live and it’s a really good skin-care store. I go there a lot. I use the same products over and over. Routine is nice and L.A. is very good about routines; I also find it to be a very chill city.

Yes, I use Saint Jane face oil ($125). I love Saint Jane. It’s one of the only products that my skin has never reacted to. I also use a lot of Evolve Organic. It’s another line that I have never reacted to. I use a lot of their products. I love their facial scrub ($32) and I like their oil ($30). I always use that for removing makeup along with their cleanser ($36). I also am a fan of their moisturizer ($47). I don’t use a moisturizer every day, though, because my skin just can’t handle it.

I also use a lot of a line called Mara. They have a retinol-oil ($120) that I use once a week as well. I’ve never reacted to that, either, which is huge! It’s the only retinol I found that isn’t too strong for my skin. Let’s just say I have very sensitive skin.

I think the best thing was that I didn’t have expectations when I came out here—and I still stand by that thinking in a weird way. It’s a lot harder if you think it’s going to be easy or it’s just “going to happen,” because it’s not. 

I genuinely came out to L.A., and I was like, “I may not book a job for 10 years, and that’s O.K.” If you have that expectation, it ends up being not as brutal of an industry. You know it’s going to take time, and you know it’s going to be a lot of rejection, and it’s good to tell yourself that and to remind yourself that.

I don’t say that in a pessimistic way…I more try to look at in a realistic way like, “Hey, it’s all going to be O.K. I’m going to be able to deal with rejection.” If I had any other advice for myself, I guess it would just be: “Don’t be afraid to be yourself and don’t be shy. Don’t hide yourself and don’t be afraid to make friends.”

I think it took me a little while when I first got out here because I was only 18. I was young and I was still quite shy. I was scared to do a lot of things that were outside what I knew. That would be the one thing I’d do differently. It’s O.K. to be yourself and it’s O.K. to let people see you, which I have obviously now done. Those first few years were daunting, absolutely daunting. But you learn and you grow. Coming out to L.A. was almost like my wonderful college experience in a weird way. I’ve been on the full rollercoaster.

Photographer: Martin Rusch; Hair: Dita Durga; Makeup: Andre Sarmiento; Location: Fair Park Studios

At NewBeauty, we get the most trusted information from the beauty authority delivered right to your inbox

Find a NewBeauty 'Top Beauty Doctor' Near you


POWIĄZANE ARTYKUŁY