Muna’s Katie Gavin o przemianie "wiele uczuć" w swój pierwszy album solowy - i zastępowaniu Chappell Roan | Vanity Fair
Katie Gavin, front woman of the queer indie band Muna, was 10 years old when she started writing songs. “I have a lot of feelings and I’ve always been very expressive,” Gavin, whose debut solo project, What a Relief, is out Friday, tells Vanity Fair over Zoom from her home in Los Angeles. So when she was tasked by her fourth-grade music teacher with writing a song about their school mascot, she came up with something unexpectedly profound though not particularly peppy: “Soaring through the air / so lightly and freely / I feel like a brush and the world is my painting.” “That was my vibe,” she says with a smile as her cats, Zip and Button, zigzag across her living room. “Just a little girl being like, ‘I’ve got lots going on in my heart.”
That same music teacher continued to follow Gavin’s rising career but passed away a couple years ago. “I went back to my hometown and did an acoustic version of that song at her funeral,” Gavin says. “It was really special.” Particularly because it was people like this teacher, and Gavin’s parents, who encouraged her musical abilities. “It just meant a lot,” she says. “Being that type of kid, it’s not always fostered, but for me it was.”
Gavin went on to study popular music at the University of Southern California in Los Angeles where she formed Muna with classmates Josette Maskin and Naomi McPherson. Together, the band has been at the forefront of indie pop for the last decade, carving out a prominent space in the industry for music about queer love and longing. With three critically acclaimed albums in their repertoire, they have headlined international tours, performed the festival circuit with stops at Coachella and Lollapalooza, and grown their audience by opening for Taylor Swift on the Eras Tour. They’ve even added a podcast, Gayotic, that showcases the band’s dysfunctional but charming dynamic alongside guests like Trixie Mattel, to their oeuvre.
Still, imposter syndrome manages to creep in for Gavin. “Something I want to work on is my relationship to how much success we actually have had and actually letting it in and processing it and feeling gratitude for it,” she says, reflecting on her career. “I think I have a disease of just feeling perpetually on the outside or perpetually up and coming.”
It’s a mindset that has fueled her work ethic, but Gavin has already cemented herself as a prolific songwriter. First with the 2021 career-defining hit “Silk Chiffon,” which has over 80 million plays on Spotify, and now on her first solo record, What a Relief, where she brazenly veers into a new lane, finding her voice in a collection of songs that lay a raw, folk-inspired drape over Gavin’s already polished pop sensibilities.
Written over the course of the last seven years, the album started as part of what Gavin calls a “Muna discard pile.” Occasionally, she would bring a song to the band that ultimately didn’t feel reflective of the group and would file it away. But eventually, she started sharing those songs with other trusted collaborators like her friend, the musician Eric Radloff, for feedback. “We would just be having conversations and I would send him [songs] that were related,” she says. “That kind of fostered the beginning of a sense that there could be a life for these other songs.”
Then, right before the pandemic, Radloff invited Gavin to open for him at an intimate show in LA. “I just showed up and played the songs and it felt really good,” she says. That sense of connection encouraged her to keep the flame alive. “Then when the pandemic happened, Eric and my friend Scott [Heiner] and I started working on arranging the songs.”
That year, Muna, while working on their third album, was dropped from RCA records. It gave Gavin time to explore and find her footing as a solo artist, even while still working on a Muna album. Soon after, Phoebe Bridgers signed Muna to her independent record label, Saddest Factory Records. When Bridgers heard Gavin’s own demos, she paired Gavin with her producer, Tony Berg, to refine the record. They emerged with 12 tracks that reintroduce Gavin to her fans intimately, revealing her innermost desires and inviting them on her journey of self-discovery.
Opisana jako „Lilith Fair-core” przez Gavina, album odzwierciedla muzykę, z którą się wychowała, oraz artystki, takie jak Tracy Chapman i The Chicks, które pomogły jej przejść przez dorastanie. „Miałam prawdziwy powrót do Tori [Amos] i Ani [DiFranco], Indigo Girls, Melissa Etheridge i wszystkich tych niesamowitych artystów w moich dwudziestych latach, przechodzących w czas, kiedy zaczęłam pracować nad tym albumem.” Gavin umiejętnie wykorzystuje te wpływy i tę ekspresyjną 10-letnią dziewczynkę, którą kiedyś była, wyrażając swoje duże uczucia na romantycznych utworach, takich jak „Aftertaste,” „As Good as It Gets,” (feat. Mitski), i hipnotyzujący utwór, „Sanitized.” Oprócz eksplorowania siebie, Gavin bada również więzi rodzinne i traumę pokoleniową w „The Baton” i „Inconsolable.”
Mimo że album jest bezproblemowo sklejony, Gavin przyznaje, że proces nie był łatwy. „Zwykle mam emocjonalne spadki, gdy nadchodzi wydanie projektu, ponieważ jest to takie wrażliwe i może być przerażające,” mówi. „Naprawdę czuję, że to jest po prostu ja w sposób, w jaki wcześniej nie było.” To również była walka równowagi, gdy równocześnie pracowała nad nadchodzącym albumem Muna. „Nie wiem, czy mi się to udaje, i płakałam do nich z tego powodu, ale mówią: przestań,” mówi Gavin, dodając, że Maskin i McPherson byli niezwykle wspierający. „Naprawdę, naprawdę, naprawdę mnie wspierali. Kocham ich.”
W zeszłym miesiącu, gdy Chappell Roan wycofała się ze swojej głównej roli na festiwalu muzycznym All Things Go w Forest Hills Stadium w Queens, Nowy Jork, z powodu trudności zdrowotnych psychicznych, Muna wzięła udział w występie. Gavin jest wdzięczna, że ich miłość i wsparcie dla Roan mogły się przełożyć na rzeczywiste wsparcie (i akustyczną wersję przeboju Roan „Good Luck, Babe!”) dla niej w tamtym czasie. „Byłam dumna, jak wszyscy stanęli na wysokości zadania,” mówi. „Ona jest ikoną. To jest napisane dla niej, naprawdę nie myślę, że coś ją zatrzyma, ale potrzebuje czasu i łaski.”
Sytuacja również dała okazję do przeanalizowania dotychczasowej podróży zespołu. „Mieliśmy 10 lat okazji do rozwoju bez gwałtownego wzrostu,” mówi skromnie. Porównuje gwałtowny wzrost Roan do traumatycznego doświadczenia, nazywając status celebryty nienaturalnym, i jest wdzięczna, że mogła iść swoim tempem. „Tylko kilkukrotnie grałam solowe koncerty, ale jeden z nich odbył się w starym kościele, gdzie wszyscy siedzieli na podłodze i po prostu było bardzo delikatnie i spokojnie,” mówi. „To jest bardzo jin i jangowe energetyczne.” Wspieranie intymnych połączeń z What a Relief było dokładnie tym, czego chciała dokonać. „Chcę uczestnictwa z ekipą. Jestem na to podekscytowany,” mówi.
Monica Lewinsky w 25 sposobów, aby się uspokoić przed wyborami
Drugi Przyjście Guru Jagata
Dlaczego najlepiej sprzedająca się książka Melanii nie znika z półek księgarskich?
Kamala Harris nie powtarza błędów z 2016 roku
Stanley Tucci: „Po Diabła nosi Prada, nie mogłem dostać pracy”
Jak przyjaciel Barrona Trumpa kształtuje ofensywę podcastu 2024
Ciemne dni Johna Williamsa przed Szczękami i Gwiezdnymi Wojnami
Oto, jak wygląda podziękowanie od Taylora Swift
Zapisz się na godzinę koktajlową, codzienny niezbedny skrót VF